Kertesz był jednym z najważniejszych autorów piszących o Holokauście. Nobla dostał „za pisarstwo, które wynosi doświadczenia jednostki ponad przeciwieństwa brutalnej historii”. W 2005 roku „Los utracony” doczekał się ekranizacji. Film wyreżyserował słynny węgierski operator Lajos Koltai.
Książka i film utorowały również drogę tegorocznemu Oscarowi dla węgierskiego filmu „Syn Szawła”. Jego reżyser Laszlo Nemes, którego matka przeżyła Holokaust, inspirował się „Losem utraconym” Kertesza, a pisarz wystawił „Synowi Szawła” najwyższe noty, podkreślając, że reżyser przedstawił świat obozowy takim, jakim go zapamiętał – jako piekło, które przerasta możliwości ludzkiego zrozumienia i poznania. Tymczasem w 1993 roku skrytykował „Listę Schindlera” Stevena Spielberga, którą uznał za hollywoodzki kicz. Uważał, ze powtórka tragedii jest wciąż możliwa wszędzie tam, gdzie rodzi się zło.
Piekło na ziemi
W „Losie utraconym” Kertesz sportretował własne doświadczenia. Urodzony w 1929 roku w biednej żydowskiej rodzinie przetrwał na Węgrzech do czasu, gdy rasizm III Rzeszy sięgnął zenitu w obliczu zbliżającej się klęski. Niemieccy naziści zażądali wtedy od marionetkowego rządu w Budapeszcie zagłady węgierskich Żydów, wcześniej wykorzystując ich jako niewolniczą siłę roboczą. Kertesz miał 15 lat, kiedy w 1944 roku wywieziono go wraz z rodziną do obozu Auschwitz-Birkenau, potem zaś do Buchenwaldu. Z najbliższych, poza matką, Holokaustu nie przeżył nikt.
Kertesz długo nosił się z przelaniem na papier obozowej traumy. Dopiero w latach 70. napisał powieść „Los utracony”, opisując życie obozowe z perspektywy chłopca, jakim był. To proza, która konfrontuje nieświadomość dziecka z okrucieństwem wojny. Główny bohater, trafiając do Auschwitz, ma wrażenie, że zmienił tylko adres fabryki, w której będzie musiał pracować dla Niemców. Tymczasem wraz z obozowym uniformem, który noszą wokół wszyscy, zmienia się wszystko: zaczyna się piekło na ziemi.