Krótko przed pierwszą rocznicą śmierci Tadeusza Nalepy, przypadającą 4 marca, i zarazem w 40. rocznicę powstania zespołu Breakout ukazało się nowe, znacznie poszerzone i bogato zilustrowane wydanie książki Wiesława Królikowskiego „Tadeusz Nalepa. Breakout Absolutnie”.
Autor, od początku istnienia Breakoutów fan tego zespołu, znany dziennikarz muzyczny, wydał 15 lat temu wywiad rzekę z Nalepą. Teraz uzupełnił go o późniejsze rozmowy, a także wspomnienia, m.in. Grażyny Dramowicz, drugiej żony muzyka, syna Piotra, autora tekstów piosenek Breakoutów Bogdana Loebla, promotora polskiego bigbitu i rocka Franciszka Walickiego, muzyków Józefa Skrzeka, Włodzimierza Nahornego, Andrzeja Nowaka, Dariusza Kozakiewicza.
Druga część książki – „Jego płyty” to bardzo osobiście potraktowana, bo łącząca się ze wspomnieniami autora, prezentacja 28 albumów składających się na dyskografię Tadeusza Nalepy. Już sama ta liczba wskazuje na jego niezwykłe miejsce na polskiej scenie muzycznej. Ale jest to tylko ujęcie ilościowe.
Jak pisze Królikowski: „To Tadeusz Nalepa ze swą grupą Breakout zapoczątkował rockowy przełom w krajowej muzyce młodzieżowej u schyłku lat sześćdziesiątych. Nagrał pod Breakoutowym szyldem płyty, które zawsze będą miały miejsce w kanonie muzyki rockowej jak „Na drugim brzegu tęczy” czy „Blues”. Szybko stał się klasykiem polskiego blues rocka”. Martyrologii Breakout w PRL nie przeżywał, niemniej Nalepa i jego muzycy mieli kłopoty z powodu długich włosów. I to one były powodem, że Breakout zniknął z telewizji.
W rozmowach z Wiesławem Królikowskim Nalepa opowiada o swoich fascynacjach i inspiracjach muzyką Erica Claptona, Johna Mayalla, Petera Greena oraz Led Zeppelin, komentując, że w rocku jedni ściągają od drugich. Sprawiało mu satysfakcję, że i od niego także zaczęto ściągać. Nalepa był człowiekiem szczerym i pozbawionym jakiejkolwiek pozy. Mówił o swym braku entuzjazmu do hipisów, choć wyrósł, jak sam powiadał, na tej samej muzyce co oni, o niechęci do czarnego bluesa i do poezji, choć śpiewał poetyckie teksty Loebla, o ogromnej łatwości komponowania (napisał 300 utworów), a także o przyjemnościach koncertowania w ZSRR, gdzie Breakout był komfortowo goszczony i entuzjastycznie przyjmowany jako reprezentant muzyki Zachodu.