Reklama

Pracoholiczka używa perfum Kenzo

Tego jeszcze nie było: komiks zaczyna zastępować psychoanalizę. Staje się coraz bardziej fascynującą i osobistą formą wypowiedzi. Serial „Suppli” do takich „psychologicznych” komiksów należy. Nie ma akcji, są tylko refleksje, urwane myśli, spostrzeżenia, odczucia. Emocje zamiast wydarzeń. Nawet nie wiadomo, jak długo rzecz się dzieje – dobę czy miesiące?

Publikacja: 21.11.2007 23:49

Pracoholiczka używa perfum Kenzo

Foto: Rzeczpospolita

Trudno ocenić, do jakiego stopnia Mari Okazaki, autorka cyklu, utożsamia się z bohaterką, ale z pewnością analogii jest wiele. Dzieląc się z czytelnikiem problemami i rozterkami głównej postaci, Okazaki mówi o sobie. O własnych wątpliwościach, zagubieniu, przerażeniu.

Fuji, zatrudniona w tokijskiej agencji reklamowej, ma urok, z którego nie zdaje sobie sprawy. Wygląda jak dziewczynka z mangi, disnejowska Królewna Śnieżka, lolitka, laleczka. Ale nikt się nie wzrusza jej kruchością. Żadnej taryfy ulgowej – każdy chce ją wykorzystać, bynajmniej nie seksualnie, lecz jako woła roboczego.

W firmie mało kto zna Fuji z imienia: Minami. Tu większość zwraca się do siebie per pan, pani. I po nazwisku. To jedna z niewielu różnic pomiędzy japońskimi a zachodnimi stosunkami w pracy. Poza tym wszystko jest podobne.

Minami ma trudności z rozpoznaniem własnych pragnień i emocji. Dotychczas robiła to, co inni uważali za właściwe. Aż partner, z którym była siedem lat, przestał znosić jej całodobową dyspozycyjność wobec agencji.I tu zaczyna się jej stres. Dziewczyna bliska 28. urodzin przestaje być uważana za młódkę. A jeśli, jak Fuji, pozostaje aktualnie bez męskiego przydziału, musi liczyć się z mniej lub bardziej subtelnymi aluzjami do staropanieństwa. Jednocześnie jest pod presją odnoszenia zawodowego sukcesu. Bo jak teraz nie, to adieu, Fuji! Kariera przejdzie koło nosa; kandydaci na męża zwiną żagle. Trzydziestokilkuletniej „staruszce” nikt już nie da szansy.

„Suppli 2”, podobnie jak pierwsza część historii Minami, oczarowała mnie i zarazem zasmuciła. To nadzwyczaj szczera opowieść; świetne zobrazowanie stanu ducha dziewczyny zagubionej pomiędzy tradycją, marzeniem o karierze a współczesną, luzacką formą bycia. Feminizm feminizmem, a rzeczywistość wcale nie stała się dla płci pięknej łaskawsza. Czy w Japonii, czy w krajach zachodnich. To, że kobiety zostały dopuszczone do „męskich” profesji, nie znaczy, że stały się równe mężczyznom.

Reklama
Reklama

Cały ten męsko-damski tygiel został wspaniale narysowany. Mieszanka japońskiej tradycji drzeworytniczej i współczesnej ilustracji. Nieszablonowo zakomponowane strony, przenikające się kadry, dowcipnie oddane dźwięki. Okazaki miejscami przełamuje elegancję finezyjnej, cieniutkiej kreski – miejscami dodaje jakiś element namazany na chybcika, niestarannie. Okładka też zachwycająca: prawie niewidoczna dziewczyna wkomponowana w czerwone maki. Kojarzą się z popularnymi perfumami Kenzo (jakby nie było, Japończyk).

Radzę zająć wygodną pozycję na kozetce i zagłębić się w „Suppli”. Kolejne seanse psychoanalizy w przygotowaniu. Mari Okazaki Suppli 2, Przeł. Magdalena Tomaszewska-Bolałek, Wyd. Hanami, Warszawa 2007

Literatura
Tajemnica tajemnic współpracy Soni Dragi z Danem Brownem i „Kodu da Vinci" w Polsce
Literatura
Musk, padlinożercy i pariasi. Wykład noblowski Krasznahorkaia o nadziei i buncie
Literatura
„Męska rzecz", czyli książkowy hit nie tylko dla facetów i twardzieli
Literatura
Azja w polskich księgarniach: boom, stereotypy i „comfort books”
Literatura
Wojciech Gunia: „Im więcej racjonalności, tym głębszy cień”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama