Średniowiecze – czas tworzenia uniwersytetów – przekształciło Europę z głupiutkiej królewny ujeżdżającej byka w stateczną matronę rozprawiającą o imponderabiliach.
Mogłoby się wydawać, iż ten długi i trudny wyraz raz na zawsze zniknął ze słownika współczesnych Europejczyków, tymczasem wcale nie! O imponderabiliach – i to przez wielkie „I“ – przypomniał sobie niedawno oksfordzki profesor Richard Dawkins.
Zdolny popularyzator nauk przyrodniczych, do tego obdarzony sporym talentem literackim, spłodził sążnisty manifest, w którym głosi urbi et orbi, iż nie ma Boga. No cóż, czas płynie, sława nie nadchodzi (przynajmniej nie taka, jakiej by się pożądało), trzeba wytaczać coraz cięższe armaty. Tylko że z najgrubszej nawet rury często daje się ustrzelić zaledwie wróbelka. Jak to się jednak przydaje odrobina wiary w życie pozagrobowe…
Ale gdzie tu średniowiecze? Właśnie doń zmierzamy, albowiem Dawkins, choć sam jak najdalszy od wszelkiej wymiany myśli – zwłaszcza nie po jego myśli – wywołał intelektualną debatę, która notabene najbardziej klasyczny kształt mogła przybrać w Polsce.
Natychmiast po opublikowaniu książki przez Bantam Press prawa do jej polskiego wydania nabyło warszawskie Wydawnictwo CiS, a jezuici z Krakowa z miejsca wyszperali pracę polemiczną autorstwa innego profesora Oksfordu, Alistera McGratha (wspartego opiekuńczym ramieniem małżonki Joanny Collicutt McGrath). Oba wydawnictwa z miejsca porozumiały się ze sobą w celu jednoczesnego opublikowania obu tytułów, licząc na szeroką wymianę myśli zainspirowaną ich ukazaniem się na księgarskich półkach.