Panseksualizm wszechświata

Księga Stworzenia – dekonstrukcja. Nasza jest noc i oprócz niej nie mamy nic – nie jest to zawołanie ani mit erotomana, lecz bezsilne przyznanie faktu, że noc (seksualna) jest jedynym twardym punktem odniesienia dla człowieka, tak jak dla fizyka jest nim Big Bang.

Publikacja: 06.03.2009 12:31

Red

Leśmian dowodził, że przedmioty istnieją, o ile wykonują charakterystyczne dla siebie działania, do których są przypisane: las – leśnieje, ryba piła – piłuje, a czynnością życiową człowieka jest seksualizm. Pascal Quignard, francuski pisarz i eseista, w traktacie-albumie „Noc seksualna” podniósł seksualizm do poziomu kosmicznego, pokazał, że jest on odwzorowaniem całego wszechświata, tak jak go widzi czy też wyobraża sobie człowiek. Te wyobrażenia, głęboko zakodowane, najczęściej nieuświadamiane przez ludzi, znajduje Quignard w ludzkich wytworach: sztuce i języku.

Jeden z wcześniej wydanych na polskim rynku utworów Quignarda, „Seks i trwoga”, to gęsta powieść-esej, w której jeden z głównych wątków to seks jako szaleństwo, obsesja i narzędzie panowania nad innym człowiekiem, poniżania go. Seks spełnia tam rolę wyznacznika pozycji społecznej i władzy, czyli jest traktowany instrumentalnie, obarcza się go wieloma rolami, zadaniami, funkcjami i powinnościami.

„Seks i trwoga” jest powieścią czarną i gorzką. W „Nocy seksualnej” pełno jest rozpaczy z powodu niemożności dotarcia do swojego początku, do obrazu podstawowego, sceny pierwotnej, tej nocy, kiedy zostaliśmy poczęci, ale przy tym nas nie było.

Dla fizyka penetracja wszechświata kończy się na Wielkim Wybuchu. Pytania, co było przedtem, są odrzucane przez naukę jako bezsensowne. Nic nie było! Taką samą niedocieczoną tajemnicą z perspektywy i dla ludzkiego indywiduum jest scena pierwotna.

„Obrazy niepamiętne, magdaleńskie, archetypowe, bałwochwalcze, nieodparte, halucynacyjne, mimowolne (...) Wyszukiwanie owych obrazów sprawiało mi nieskończoną radość” – mówi autor w przedmowie. Nocna księga nie jest jednak żadnym albumem dzieł sztuki erotycznej, czy jakiejkolwiek innej, opatrzonym mniej lub bardziej uczonymi komentarzami i interpretacjami. Właściwie tekst i reprodukowane obrazy są wobec siebie autonomiczne, mogłyby dobrze funkcjonować osobno. Ale razem jeszcze lepiej.

Reprodukcji jest około 200. Dzieła pochodzą ze wszystkich epok ludzkiej historii: od naskalnych malowideł z Lascaux do Bacona i Picassa. Reprezentują też nie tylko sztukę europejsko-śródziemnomorską, ale także hinduską, japońską i inne azjatyckie.

Przy okazji wyszukiwania obrazów Quignard stawia, jakby mimochodem, fundamentalne pytania filozoficzne, naukowe, psychologiczne, estetyczne. W seksualizmie człowieka odkrywa, jakby przez kogoś zakodowane, tropy, struktury świata, takie jakie nam przedstawia nauka. Z czego wniosek, że nasz stworzony przez naukę obraz świata nie jest obiektywnym, pozaludzkim stanem faktycznym, lecz determinuje go nasza własna natura, którą, po zredukowaniu ozdobników, odrzuceniu tabu i różnych figowych listków, staje się po prostu seksualizm.

Starożytni opisywali powstanie świata językiem bajkowym, dzisiaj opisują go fizycy na podstawie swoich obserwacji i eksperymentów. Ludzie wciąż mówią o tym samym i prawie to samo, tylko różnymi językami: kiedyś językiem mitów, dzisiaj językiem matematyki.

Herman Melville już w tytule swej wielkiej powieści „Moby Dick, czyli biały wieloryb” podkreśla, dopowiada, że mowa w niej jest o wielorybie, który ukrywa się w morskich odmętach, a nie o stworze symbolicznym i alegorycznym, chociaż ludzie lądu, czyli czytelnicy, oczywiście odbierają wieloryba jako symbol czegoś i figurę alegoryczną. Człowiek nie widzi głębi morza. Ludzka wiedza jest zawsze ograniczona i niewystarczająca. Szlak Moby Dicka jest nieprzenikniony, podobnie jak zamiary Boga. Próby ich zrozumienia są daremne i najczęściej kończą się źle.

Quignard – w odróżnieniu od Melville’a – nazywa swoją książkę bezpośrednio, czyli bez pośrednictwa wieloznacznych symboli, a kiedy mówi o penisie, to mówi o nim, a nie szuka symbolu-zasłony. Postępuje wręcz odwrotnie: to właśnie penis, pochwa, stosunek seksualny są dla niego symbolami tego, co się w świecie działo i dzieje.

Woda, morze są źródłem życia i śmiertelną pułapką. Aby się człowiek urodził, wody muszą odejść. Agamemnon, zwycięzca spod Troi, przepłynąwszy morze z powrotem do domu, ginie w wodzie, w wannie. Żona zarzuca nań sieć, by nie mógł się bronić, a jej kochanek go zabija. „Biada mi! Ugodzonym śmiertelnie!” – te słowa konającego Agamemnona z tragedii Ajschylosa Krzysztof Karasek kładzie jako motto swojego ciemnego, hermetycznego wiersza „Drogie mury”:

musicie nam wybaczyć

że nie podtrzymujemy już

czterech

stron świata ale

sami

walimy się w siebie

Posługując się okularami, jakie sporządził nam Quignard, dostrzegamy nagle ciemną noc poza kartami jego książki. Kto przeczyta „Noc seksualną”, zgodzi się, że i inny wiersz Krzysztofa Karaska, z roku 1970, z tomu „Godzina jastrzębi”, mógłby się znaleźć i u Quignarda, gdyby nie to, że ten zajmuje się malarstwem:

Jak ciemno w tym domu

rozglądam się

szukam moich oczu szukam

moich rąk moje oczy

szukają twoich oczu obmacują

(...)

ręce mijają ręce usta

mijają usta

(...)

nie poznaję ciebie

jak ciemno

A oto fragment wyrażającego podobne intuicje wiersza Mirona Białoszewskiego „Noce nieoddzielenia”:

czujecie, jak nam serce bije

pod łuskami pod muszlami

ach, ten niepokój

odrzućmy –

umieramy razem

Książka Quignarda nie poddaje się łatwej kategoryzacji, nie można więc powiedzieć, że jest zarazem pesymistyczna, czarna i optymistyczna; przygnębiająca i, paradoksalnie, godząca z losem itd. Czy Biblia jest pesymistyczna czy optymistyczna, czy może jedno i drugie? Pytania pozbawione sensu!

Polscy czytelnicy mają szczęście do Pascala Quignarda. Dzięki dwóm wybitnym pisarzom-tłumaczom – Krzysztofowi Rutkowskiemu i Tadeuszowi Komendantowi – którzy nie cofają się też przed skomentowaniem tłumaczonego dzieła, mamy w świetnym języku polskim siedem, jeśli żadnej nie przegapiłem, książek Quignarda. (O, przepraszam, jedną powieść – „Wszystkie poranki świata” – przełożyła Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak). I nie są to książki łatwe do tłumaczenia. Wszystkie, ale może szczególnie „Noc seksualna”, zawierają wiele językowych łamigłówek grecko-łacińsko-francuskich, które tłumacz musi oddać, a na koniec znaleźć polski odpowiednik. Na ogół udaje mu się to znakomicie. Dzięki temu Pascal Quignard – którego powieści-eseje-traktaty nie są łatwą lekturą do poduszki (bo nie można się od nich oderwać i zasnąć się nie da) – ma też szczęście do polskich czytelników.?

[i]Pascal Quignard „Noc seksualna”, przeł. Krzysztof Rutkowski, Wydawnictwo słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2008.[/i]

Leśmian dowodził, że przedmioty istnieją, o ile wykonują charakterystyczne dla siebie działania, do których są przypisane: las – leśnieje, ryba piła – piłuje, a czynnością życiową człowieka jest seksualizm. Pascal Quignard, francuski pisarz i eseista, w traktacie-albumie „Noc seksualna” podniósł seksualizm do poziomu kosmicznego, pokazał, że jest on odwzorowaniem całego wszechświata, tak jak go widzi czy też wyobraża sobie człowiek. Te wyobrażenia, głęboko zakodowane, najczęściej nieuświadamiane przez ludzi, znajduje Quignard w ludzkich wytworach: sztuce i języku.

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski