Miesiąc z okładem temu zakończyły się w Bolonii 46. Targi Książki Dziecięcej – prawdopodobnie najsympatyczniejsze targi książki na świecie, trawestując slogan reklamowy piwa rodem z Kopenhagi. A tak poważnie, do stolicy północnowłoskiego regionu Emilia-Romania co roku ściągają tysiące „branżowców” oczekujących nie tylko zrobienia korzystnych interesów, ale również zaobserwowania tendencji rynkowych czy jedynie… zaczerpnięcia w płuca świeżego wiosennego powietrza, które w północnych Włoszech daje się wyczuć znacznie wcześniej niż choćby nad Wisłą. Ofertę prezentowało ok. 1300 wystawców reprezentujących 66 krajów. Gościem honorowym była Korea. Polskie stoisko przygotował Instytut Książki.

Na największych królowały… królewny, przede wszystkim disnejowskie, oraz postaci znane z takich kanałów telewizyjnych jak Mini-Mini, czyli Listonosz Pat, Bob Budowniczy, Świnka Pepa i SamSam (kto ma w domu kilkuletniego brzdąca, wie, o co chodzi). W odwrocie są już chyba pokemony, jak również multimedia – telewizja całkowicie wyparła interaktywne gry i programy quasi-edukacyjne, z których część przeniosła się do Internetu.

Powszechny trend do kreowania i eksploatowania na wielu nośnikach i w różnych mediach bajkowych postaci nie jest ani nowy, ani zarezerwowany dla jednego obszaru geograficznego. Większość oficyn z segmentu massmarketowego robi, co może, by mieć swego pingwina Pingu czy Kaczora Donalda, by sięgnąć do klasyki. Stąd projekty stoisk eksponujące nie książki, lecz pojedyncze postaci właśnie – dziś jeszcze mało znane, ale niebawem…

Równolegle do tego nurtu, niespiesznie, acz pasjonująco, rozwija się ilustracja książkowa w krajach tzw. egzotycznych. Częściowo tylko osadzona w tradycyjnej dla siebie stylistyce! Wielu targowych obserwatorów podkreślało szczególny urok ilustracji z Iranu, który na stoisku narodowym prezentował ją w formie opasłego albumu przeglądanego przez liczną publikę. To samo można powiedzieć o twórczości artystów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Jamajki czy gościa honorowego, Korei. Na bolońską targową wystawę wybrano ilustracje według takich kryteriów, jak „jakość, wyjątkowość, estetyka, koreańskość i międzynarodowość”. Niektóre dosłownie powalały w drugiej z wymienionych, jak powstałe w wyniku sfotografowania wyciętych z kartek rysunków, umieszczonych następnie w trójwymiarowej kartonowej perspektywie. Na indywidualnych stoiskach Koreańczycy nie silili się już tak bardzo na ów międzynarodowościowy aspekt swej oferty, dając upust koreańskości właśnie.

Wszystko to daje poczucie symbiozy, w jakiej umie koegzystować wielokulturowa ilustracja dziecięca w dzisiejszych czasach, a która raz do roku, w Bolonii, uświadamia nam, że celem w tym wszystkim najważniejszym jest… uśmiech naszego dziecka.