FBI naśladuje pisarzy science-fiction

Z Jefferym Deaverem, autorem bestsellerowych thrillerów psychologicznych rozmawia Grzegorz Sowula

Publikacja: 02.06.2009 12:24

FBI naśladuje pisarzy science-fiction

Foto: Rzeczpospolita

[b]„Rz”: Proszę mnie uspokoić - historia z „Rozbitego okna” to fikcja? [/b]

[b]Jeffery Deaver:[/b] Przeciwnie. Opisane przeze mnie w książce poszukiwania Amelii przez Lincolna Rhyme’a, do których wykorzystuje on system stworzony przez służby SSD, są tylko lekko naciągane. Przesadziłem niewiele, sposób zbierania i selekcjonowania danych to fakt. Opierałem się na działaniach kilku istniejących już organizacji zajmujących się tzw. „data mining”, wygrzebywaniem informacji. Ta technika rozwija się bardzo szybko. RFID (Radio Frequency IDentification), czyli zaszyte w układzie scalonym dane, które można wyśledzić drogą radiową, są już niemal na każdym produkcie, w biletach komunikacji miejskiej, kartach pracowniczych. Nawet w banknotach, co stało się możliwe dzięki miniaturyzacji. Najmniejsze nadajniki RFID mają wielkość 0,05 mm. To elektroniczny „kurz”, którym można pokryć niezauważalnie wszystko.

[b]O nadajnikach umieszczanych w papierowych pieniądzach pisali przed laty autorzy science-fiction. Czy pisarze nie powinni czuć się winni, podsuwając przestępcom pomysły? [/b]

Skłonność do przestępstwa nie wynika z lektur, to zaburzenie osobowości, które ujawnia się w młodym wieku. Potencjalni złoczyńcy są egoistami, nie zwracają uwagi na konsekwencje: świat istnieje tu i teraz, tylko dla nich. Przyznaję jednak, że w pewnych okolicznościach lektura może okazać się szkodliwa, zwłaszcza dla młodych. Chodzi o dostęp do informacji, jak zmajstrować bombę, gdzie kupić broń, jak się włamać do komputera. Dlatego w moich książkach takich treści nie ma – bohaterowie potrafią to wszystko zrobić i nieraz robią, ale opisy pozbawione są szczegółów.

[b]A pan też potrafi? [/b]

Żeby być przekonującym, trzeba wiedzieć, o czym się pisze. Masę rzeczy można wyciągnąć z Internetu, niektóre są zadziwiająco proste. Nie pochwalam gwałtu, nie podsuwam informacji, które mogłyby do niego prowadzić.

[b]Nie trzeba sięgać do Internetu. Czasem wystarczy przysłuchać się rozmowom telefonicznym prowadzonym w publicznych miejscach… [/b]

Wystarczy chwila nieuwagi. Dane z mojej karty kredytowej skopiowano w jakiejś restauracji. Zorientowałem się po kilku miesiącach, gdy przestałem otrzymywać wyciągi z konta – sprytny złodziej zmienił mi kilkakrotnie adres, co miało znacznie gorsze konsekwencje niż wydatki, jakie zrobił w moim imieniu. W bankowym systemie pozostała bowiem historia pana Deavera, który przenosi się z miejsca na miejsce, by nie płacić rachunków. Usunięcie jej z wszystkich stopni systemu trwało dwa lata. Przykre doświadczenie, choć właśnie ono podsunęło mi pomysł na książkę.

[b] Daje pan w niej przerażający opis manipulacji danymi, łatwości, z jaką można zniszczyć czyjeś życie – to jakiś koszmarny sen! [/b]

Niestety, technologia już istnieje, teraz musimy myśleć o zabezpieczeniach przed jej niewłaściwym wykorzystaniem. Ktoś powinien tego pilnować.

[b]Ale kto? [/b]

W zasadzie my sami. W książce wymieniam organizację, którą nazwałem Privacy Now. Jest fikcyjna, ale istnieje kilka bardzo do niej podobnych, które regularnie podają do sądów zbyt wścibskie instytucje rządowe i prywatne korporacje, gdy te przekroczą przepisy obowiązujące przy „data mining”, np. sprzedając je właścicielom sieci handlowych czy producentom.

[b]I wygrywają sprawy? [/b]

O tak, bardzo często. Zachowanie instytucji można prześledzić, gdyż prawo amerykańskie umożliwia obywatelowi dostęp do każdej informacji, z wyłączeniem utajnionych ze względu na bezpieczeństwo państwa. Sądy u nas są niezależne od prokuratora generalnego, oskarżycieli i policji, i często właśnie policji mówią „nie”. Nadzór społeczny jest potrzebny – proszę zwrócić uwagę, że opisana w „Rozbitym oknie” SSD jest niemal wcieleniem szatana, monolitycznym złem, złodziejem tożsamości – ale i instytucją, której zadaniem jest walka z terroryzmem i ten cel potrafi skutecznie realizować. Gdyby istniała naprawdę, łatwo zapobieglibyśmy atakowi na WTC, analizując zebrane wcześniej dane.

[b] Powiedzieliśmy, że rządy wykorzystują pomysły pisarzy, więc z pewnością podobna instytucja już działa. [/b]

Po ataku FBI zwróciło się do kilkunastu autorów thrillerów i powieści sci-fi z pytaniami na temat organizacji i przeprowadzenia ataku terrorystycznego. Ich wiedza okazała się przydatna, ale nie powinna się dostać w niepowołane ręce.

[b]„Rz”: Proszę mnie uspokoić - historia z „Rozbitego okna” to fikcja? [/b]

[b]Jeffery Deaver:[/b] Przeciwnie. Opisane przeze mnie w książce poszukiwania Amelii przez Lincolna Rhyme’a, do których wykorzystuje on system stworzony przez służby SSD, są tylko lekko naciągane. Przesadziłem niewiele, sposób zbierania i selekcjonowania danych to fakt. Opierałem się na działaniach kilku istniejących już organizacji zajmujących się tzw. „data mining”, wygrzebywaniem informacji. Ta technika rozwija się bardzo szybko. RFID (Radio Frequency IDentification), czyli zaszyte w układzie scalonym dane, które można wyśledzić drogą radiową, są już niemal na każdym produkcie, w biletach komunikacji miejskiej, kartach pracowniczych. Nawet w banknotach, co stało się możliwe dzięki miniaturyzacji. Najmniejsze nadajniki RFID mają wielkość 0,05 mm. To elektroniczny „kurz”, którym można pokryć niezauważalnie wszystko.

Pozostało 80% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski