Nie rób w portki na zapas

Gwoli wstępu: jestem nieprzejednanym wrogiem wszelkich poradników życiowych, których autorzy zapewniają, że z ich pomocą na pewno wszystko się odmieni na lepsze. Badania rynkowe wykazują, że to prawda – rosną konta autorów i wydawców tych książek, a im większa brednia, tym większe szanse jej powodzenia.

Publikacja: 05.06.2009 15:32

Mniej więcej rok temu pierwsze miejsce na liście poradników „New York Timesa” zajmowało dzieło Rhody Byrne „The secret”. Tytuł prosty, nauki jeszcze bardziej: pani Byrne przekonywała, mało – obiecywała, że jeśli coś sobie pomyślimy, to na pewno się spełni. Jestem chodzącym przykładem, że jej porady najlepiej określa III prawda ks. Tischnera.

Wiem od dawna, że aby odnieść sukces, trzeba się zwyczajnie narobić. Dobry pomysł mile widziany, jasne, ale żeby wprowadzić go w życie, trzeba zakasać rękawy i zap… Rhoda Byrne też musiała odsiedzieć swoje przy komputerze.

Zabawne, że choć nie znam nikogo, kto przyznawałby się do wiary w prawdy objawione w poradnikach, rynek tych ostatnich stale rośnie, zwłaszcza w czasach trudnych. Ostatnio, przez przypadek trafiłem na darmową publikację, którą można zaliczyć do tego gatunku. „Surviving uncertainty” Lane Wallace jest swego rodzaju wspomnieniem dawnego życia i pochwałą nowego. Autorka, profesjonalna pilotka samolotowa, dziennikarka, producentka telewizyjna, a przede wszystkim osoba lubiąca przygodę, opowiada o ryzyku, z jakim spotyka się na co dzień. I namawia do sprostania mu w różnych okolicznościach.

Wallace opowiada o wyprawie na masyw Mont Blanc, kiedy musiała zejść na lądowisko samolotu. Stres jak cholera, ale przy okazji jakie piękne, zapierające dech w piersi widoki. „Czuj, że żyjesz i czuj za to wdzięczność. No proszę, jak to uspokaja serce. Więc licz kroki. Skup się: pierwszy. Drugi. Trzeci. Czwarty. Oddech. Piąty. I jeszcze raz”. Rety, żeby wszystko było takie proste…

Niepewność, przekonuje Wallace, trzeba zaakceptować, okiełznać i pokonać, przy tym nawet czegoś się nauczyć: „To nigdy nie jest łatwe, ale daje nam coś na przyszłość”. Argument o nauczkach jest stary jak świat, można go zbić równie prawdziwą tezą, że nikt jeszcze nie nauczył się niczego na błędach – obojętne, własnych czy cudzych. I miałem już ochotę książkę odrzucić (a konkretnie zamknąć plik, bo dostępna jest wyłącznie w Internecie), gdy zauważyłem zdanie „nie rób w portki na zapas” (przekład bardzo swobodny): niepewność to coś, co może się przydarzyć, ale w danej chwili mamy do czynienia ze sprawami jak najbardziej konkretnymi, które zmuszają do działania, nie spekulacji. Przypomniał mi się Witkacy, który mawiał, że nie ma tego złego, co by na jeszcze gorsze nie wyszło, choć ta jego myśl chyba nie była tłumaczona na inne języki.

Najbardziej jednak spodobała mi się przestroga, by nie dać się złapać na tanie obietnice, np. wyjedź na weekend i wszystko przemyśl. Wszystko? W weekend? Można najwyżej zdecydować, że zaczynamy kompletnie od nowa i na przykład godzimy się na niższą pensję w zamian za więcej pracy (to też może być przygoda, przekonuje – kogo? – Lane Wallace). Albo zaczynamy pracować całkowicie za darmo, ale dla siebie. Autorka wsparła się tu zdaniem Douglasa Adamsa, mistrza podróży autostopem po galaktykach: „Rzadko ląduję tam, gdzie zamierzałem trafić, ale zwykle trafiam tam, gdzie powinienem wylądować”.

Lektura książki Lane Wallace nie szkodzi. Może nawet dzięki niej wylądujemy na peryferiach kryzysowych zmagań.

Literatura
Kto wygra drugą turę wyborów: „Kandydat” Jakuba Żulczyka
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego