Manga, której akcja dzieje się w Rzymie; z bohaterami, których ojczystym językiem jest włoski; z akcją osnutą wokół spaghetti – tego jeszcze nie było! Toteż z zaciekawieniem sięgnęłam po „Ristorane Paradiso”. Ale pomimo odniesień do włoskich tradycji kulinarnych, komiks zachował typowo japoński charakter.
Autorka powieści, 37-letnia Natsume Ono, przyswajała sobie przez rok włoskie obyczaje i język. Rezultatem – kulturowy mikst. Bohaterowie pałaszują antipasti, degustują wino z prywatnej winnicy; mówią „buona sera”, „grazie”. Jednak styl rysunku oraz zachowanie postaci pozostają na wskroś japońskie.
Dziewczyny o sylwetkach anorektycznych nastolatek z oczyma jak spodki nie pozostawiają wątpliwości co do swego mangowatego rodowodu. Mężczyźni natomiast przypominają Clinta Eastwooda skrzyżowanego z Davidem Bowie. Wszyscy, bez względu na płeć, wymieniają ukłony i przepraszają się niemal na klęczkach. Zachowanie obce naturze Europejczyka, wpisane w kulturalny kodeks Japończyka.
[b]Kelner w zastępstwie taty[/b]
Problemy, które Ono porusza w „Ristorante…” są ponadnarodowe, właściwe naszym pracoholicznym czasom. Fabuła dotyczy dziecka, które rozwiedzionej matce zawadza w nowym związku. Zatem pięcioletnia Nicoletta trafia do dziadków, którzy mają zastąpić jej rodziców, co nie do końca się udaje. W dziewczynce z każdym rokiem narasta żal i wrogość do matki. Ta tymczasem ponownie wyszła za mąż, za właściciela popularnej rzymskiej restauracji. Z córką nie kontaktuje się, w obawie, że odrzuci ją mąż.