Obok wielokrotnie wznawianego „Westerplatte” czytelnicy znajdą w edycji wydawnictwa Prószyński i S-ka reportaże i opowiadania wojenne stosunkowo mało znane. Dramatyczne były losy zwłaszcza książki pisanej przez Wańkowicza bezpośrednio po wrześniu 1939 roku.
Pisarz znalazł się wtedy w Rumunii, udało mu się przeprowadzić wywiady z Edwardem Rydzem-Śmigłym i Józefem Beckiem oraz z wieloma żołnierzami, uczestnikami kampanii, w której okryli się chwałą, choć teraz wmawiano im, że służyli złej sprawie. Wokół słyszeli – pisał Melchior Wańkowicz w „Innej twarzy Polski”, mającej być przedmową do „Września żagwiącego” – ile czego nie mieliśmy, ile nie przygotowaliśmy, kto zdradził, a kto brał łapówki.
Wydawany we Francji „Głos Polski” w jednym z numerów wydrukował list z kraju, rzekomo pisany do rówieśnika przez piętnastoletnią dziewczynkę: „O wojnie wiesz. Przekupstwo (Beck i inni)”. Wańkowicz nie był bezkrytycznym apologetą Becka, a przecież sprawę skomentował jednym zdaniem: „Taka mała dziewczynka, a taka duża świnia!”.
Nie chodziło tu zresztą o małą – wymyśloną czy prawdziwą – dziewczynkę, ale o wielką politykę.
Bo oto minister informacji w rządzie Sikorskiego Stanisław Stroński bredził publicznie o popełnionych „ciężkich błędach” i „zaniechaniu przygotowania obrony” przez rządy pomajowe, a sam premier dziękował Litwinom za zajęcie Wilna, wyrzekał na „klikę, która rządziła krajem”, i obiecywał, że przyszłość pokaże, kto był odpowiedzialny za opóźnienie powszechnej mobilizacji.