Reklama

Wszechpotęga sieci

Janusz L. Wiśniewski o rywalizacji wersji drukowanej z ekranową

Publikacja: 16.09.2009 02:02

Janusz L. Wiśniewski: – Internet wpływa na wzrost zainteresowania literaturą, dlatego nie walczę z p

Janusz L. Wiśniewski: – Internet wpływa na wzrost zainteresowania literaturą, dlatego nie walczę z piractwem

Foto: SAM, Sławomir Mielnik

[b]Rz: Bohaterowie pana najsłynniejszej powieści – „S@motność w sieci” – poznają się i zakochują w sobie dzięki Internetowi. Jako jeden z pierwszych prozaików zwrócił pan uwagę, że nie jest on tylko nośnikiem informacji. Jakie nowe korzyści może przynieść kulturze?[/b]

[b]Janusz L. Wiśniewski[/b]: Osiem lat temu – w dziejach Internetu minęła cała epoka – pisałem, że przekazuje on także emocje. Fakt, że w sieci znajdziemy nacechowane emocjonalnie niezależne sądy, ma kapitalne znaczenie dla kultury, a zwłaszcza dla literatury. Wiem, co o interesującym mnie tytule myślą czytelnicy na całym świecie. Wiadomości, jakich dostarcza portal amazon.com, nie dostanę nigdzie indziej. Nigdzie, poza Internetem, nie będę mógł w środku nocy, kiedy księgarnie są zamknięte, przeczytać pierwszych stron jakiejś prozy...

[b]Co pan myśli o czytaniu całych książek w sieci? Raport przygotowany na Kongres Kultury Polskiej dowodzi, że internauci chętnie sięgają po książki w tradycyjnej postaci.[/b]

W 2001 r., kiedy ukazała się „S@motność…”, uważałem, że Internet wykończy literaturę drukowaną na papierze. Nic podobnego! Ludzie chcą powieści wertować. Lubią podkreślać ulubione kwestie i chować tom pod poduszkę. Mieszkam we Frankfurcie nad Menem, gdzie organizuje się największe na świecie targi książki. Z każdym rokiem rośnie liczba wydawców i prezentowanych tytułów. Wiadomości o śmierci książki były więc mocno przesadzone. Podobnie jak onegdaj sygnały Klubu Rzymskiego, że pokłady ropy naftowej wyczerpią się w 1972 roku.

Po tym, jak w Rosji wydano „S@motność w sieci”, znalazłem 100 portali, z których można było pobrać plik z powieścią. Z początku byłem oburzony, zastanawiałem się nad stratami, jakie mogą z tego wyniknąć. Okazało się jednak, że wcale to książce nie szkodziło. Jeśli pierwsze strony powieści przyciągną uwagę internauty, nie będzie on czytał dalej na ekranie, tylko pójdzie do księgarni. Wydrukowanie książki na drukarce jest bowiem zbyt drogie. Obecnie wychodzi w Rosji moja najnowsza powieść „Bikini”. Książki nie ma jeszcze w księgarniach, ale jest już do ściągnięcia w rosyjskich portalach. To mnie dzisiaj bardziej cieszy, niż smuci. Ponadto niespecjalnie wierzę też w rozwój elektronicznych czytników typu Kindle, pozwalających przerzucać strony za pomocą przycisku. Walka z pirackim procederem w przypadku książek nie ma najmniejszego sensu. Raz zmusiliśmy pewien portal do wycofania „S@motności…”, ale po dwóch tygodniach powieść pojawiła się w kilku innych miejscach w sieci. Doszedłem do wniosku, że obecność książki w Internecie przynosi mi tylko popularność. Gorzej natomiast ma się sytuacja z innymi dziełami kultury – filmem czy audiobookiem. Piractwo internetowe przynosi ich twórcom realne starty.

Reklama
Reklama

[b]Badania wskazują, że polaryzacji ulegają grupy najaktywniejsze pod względem czytelnictwa: młodzież i osoby z wykształceniem wyższym. W obu grupach ludzie zainteresowani literaturą czytają coraz więcej. Niestety, jednocześnie rośnie liczba osób w ogóle niezaciekawionych książkami. Literatura stanie się elitarnym hobby?[/b]

O tym, że ludzie przestają czytać, pisano już w XIX-wiecznej prasie. Lamentowano, że młodzież ma już inne rozrywki, że sięga po kolorowe gazety. Nie obawiam się odwrotu od literatury, natomiast rozumiem, dlaczego współczesny człowiek coraz rzadziej bierze do ręki książkę. Jest przesycony informacjami, którymi codziennie bombardują go telewizja, gazety, radio i – przede wszystkim – portale. A każda książka dostarcza kolejnych. Musimy się bronić i w pierwszej kolejności eliminujemy książki. Niestety. Najbardziej winny jest Internet.

[b]Jak najskuteczniej promować czytelnictwo?[/b]

W Internecie, rzecz jasna (śmiech). Pamięta pan jakąś reklamę książki pokazywaną w telewizji? Programy poświęcone literaturze nadaje się zwykle nad ranem. A banery rozwieszane na ulicach czy stacjach metra to trochę mało. Pozostaje sieć – to dzięki niej wielu ludzi po latach od pierwszego wydania odkryło dla siebie „S@motność…”. Wiem to z e-maili, jakie od nich dostaję.

[b]Czy uważa pan, że Kongres Kultury, jaki odbędzie się w Krakowie pod koniec września, będzie miał istotne znaczenie dla rozwoju kultury polskiej? Czy wierzy pan w sens tego typu imprez?[/b]

Każde nagłośnienie Kultury ma znaczenie. Nawet jeśli jest to tylko szept. Ubranie to w Kongres i do tego w Krakowie ma znaczenie dodatkowe. Media będą się tym zajmować. Nawet jeśli tylko z obowiązku, ale będą. Takie imprezy mają sens z definicji.

Reklama
Reklama

[ramka]Informacje o programie Kongresu: [link=http://www.kongreskultury.pl]www.kongreskultury.pl[/link][/ramka]

[b]Rz: Bohaterowie pana najsłynniejszej powieści – „S@motność w sieci” – poznają się i zakochują w sobie dzięki Internetowi. Jako jeden z pierwszych prozaików zwrócił pan uwagę, że nie jest on tylko nośnikiem informacji. Jakie nowe korzyści może przynieść kulturze?[/b]

[b]Janusz L. Wiśniewski[/b]: Osiem lat temu – w dziejach Internetu minęła cała epoka – pisałem, że przekazuje on także emocje. Fakt, że w sieci znajdziemy nacechowane emocjonalnie niezależne sądy, ma kapitalne znaczenie dla kultury, a zwłaszcza dla literatury. Wiem, co o interesującym mnie tytule myślą czytelnicy na całym świecie. Wiadomości, jakich dostarcza portal amazon.com, nie dostanę nigdzie indziej. Nigdzie, poza Internetem, nie będę mógł w środku nocy, kiedy księgarnie są zamknięte, przeczytać pierwszych stron jakiejś prozy...

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Literatura
Jedyna taka trylogia o Polsce XX w.
Literatura
Kalka z języka niemieckiego w komiksie o Kaczorze Donaldzie zirytowała polskich fanów
Literatura
Neapol widziany od kulis: nie tylko Ferrante, Saviano i Maradona
Literatura
Wybitna poetka Urszula Kozioł nie żyje. Napisała: „przemija życie jak noc: w okamgnieniu.”
Literatura
Dług za buty do koszykówki. O latach 90. i transformacji bez nostalgii
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama