Nowa książka Borysa Akunina jest znakomitym uzupełnieniem powieściowego cyklu o rosyjskim detektywie, którego przygody rozgrywają się na przełomie XIX i XX wieku. W zbiorze siedmiu opowiadań i trzech minipowieści pisarz wyjaśnia, dlaczego ulubionym gadżetem Fandorina stał się tytułowy różaniec z nefrytów, który pozwala mu lepiej skoncentrować uwagę podczas śledztwa. Opisuje również, jak doszło do tego, że Erast rozpoczął karierę prywatnego detektywa po opuszczeniu Rosji i został gwiazdą medialną w Ameryce.
Smaczków dla fanów jest więcej. Będą mogli m.in. poznać etymologię imienia swojego ulubieńca i lepiej zrozumieć jego upodobania.
Okazuje się, że Fandorin nie ceni piłki nożnej. Uznaje ją za zabawę pozbawioną przyszłości, w której tłum bez istotnego powodu ugania się za kawałkiem nadmuchanej świńskiej skóry. Jest natomiast gorącym zwolennikiem tenisa ziemnego, boksu i kolarstwa, bo każda z tych dyscyplin stanowi kontynuację szlachetnej rywalizacji w turniejach rycerskich.
Jednak po „Nefrytowy różaniec” warto sięgnąć przede wszystkim dlatego, że Akunin składa hołd klasykom kryminału. Fandorin rozwiązuje zagadkę upiornego morderstwa jakby żywcem wyjętego z prozy Edgara Allana Poego. Spotyka nieznajomego w pociągu niczym w powieści Patricii Highsmith zekranizowanej przez Hitchcocka.
Zabawa jest wyśmienita, zwłaszcza gdy rosyjski detektyw rywalizuje z Sherlockiem Holmesem, by złapać Arsene’a Lupina. W tle starcia dwóch mistrzów dedukcji odbywa się pojedynek literacki między doktorem Watsonem i sługą Fandorina, Japończykiem Masą. Poznajemy zapiski z ich pamiętników. Watson pisze o Fandorinie tak: „W pierwszej chwili pan ów zrobił na mnie nie najlepsze wrażenie. Zbyt wymuskany, zbyt starannie ubrany – od razu widać, że uważa się za pięknego mężczyznę”.