Pisarz powiedział kiedyś, że ponieważ jego rodzice byli subtelnymi intelektualistami o prawicowych zapatrywaniach, on w młodości postanowił zostać twardym lewicowym traktorzystą. Wstąpił więc do kibucu i zmienił nazwisko Klausner na Oz, co znaczy siła.
[srodtytul]Kraina powszechnej szczęśliwości[/srodtytul]
Szybko dostosował się do panujących tam reguł. I tak, by podjąć studia, musiał otrzymać zgodę zarządu wspólnoty. Trzeba przyznać, że była w tym pewna logika: kibuc bardziej potrzebował traktorzysty niż profesora i pisarza, którym z czasem stał się Oz (ur. 1939).
Prozaik, od lat wymieniany wśród kandydatów do literackiej Nagrody Nobla, opuścił kibuc Chulda dopiero w wieku 46 lat. Do tamtego czasu nie posiadał nic własnego oprócz kilku książek i ubrania – wszystkie honoraria przekazywał na wspólne konto. Miał już za sobą zbiór opowiadań „Tam, gdzie wyją szakale” i głośną powieść „Mój Michał”. Z kibucu wyjechał z powodu syna cierpiącego na astmę. Ponieważ lekarze zalecili suchy klimat, wybrał Arad, gdzie mieszka do dziś. Dom otacza pustynia, która – jak twierdzi – przywraca rzeczom ich właściwe proporcje.
W powieści „Spokój doskonały” (1982), która właśnie ukazała się nakładem Świata Książki, prozaik – korzystając z własnych doświadczeń – opisuje ludzi nieszczędzących wysiłku, by piaszczyste pustkowia przemienić w cytrusowe gaje. Z charakterystyczną ironią i dystansem mówi o świecie pozbawionym zazdrości i chciwości. Wszyscy są tu szczerzy i prostolinijni. Przede wszystkim zaś szczęśliwi. No, prawie wszyscy…