Łukasz Jonak:
Mówi się często o science fiction jako o „fikcji spekulatywnej", dotyczącej pomysłów i idei. Oraz o „literaturze głównego nurtu", czyli opowieściach o charakterach i postaciach. Do jakiego stopnia zgadzasz się z tym podziałem i jak widzisz swoje pisarstwo w odniesieniu do niego?
Jacek Dukaj:
Zrobię na początku ogólne zastrzeżenie, bo rozumiem, że nasza rozmowa ma trafić do ludzi, którzy o SF nie mają wielkiego pojęcia, pójdą sobie potem do empiku, sięgną po jedną, drugą, trzecią książkę z półki podpisanej „SF" i poczują się zrobieni w konia. Więc żeby tak się nie poczuli, zastrzegam, że mówimy tu o wybranych, najlepszych utworach z SF, które tak się mają do całości tego zbioru, jak arcydzieła tak zwanego głównego nurtu mają się do całego zbioru literatury niefantastycznej. Czyli także rozmaitych sztampowych romansideł, thrillerów, kryminałów i tym podobnych, które stanowią 90 proc. produkcji książkowej, zresztą obojętnie, w jakich scenografiach umieszczonej.