„W przeszłym roku wydaną została w Petersburgu mała książeczka, na którą nikt dotychczas, jak się zdaje, nie zwrócił należytej uwagi" – donosił w połowie 1866 roku „Dziennik Warszawski" – „Książeczką tą jest polski abecadlnik, czyli elementarz dla dzieci wiejskich wydany po rusku, ruskim szryftem zastosowanym do polskiej ortografii".
Tą książeczką był „Elementarz dla dzieci wiejskich", ale wbrew temu, co pochopnie podał „Dziennik Warszawski", „abecadlnik" bynajmniej nie przeszedł niezauważony. Wydano go w 25 tys. egzemplarzy i już wkrótce stał się podręcznikiem dla polskich dzieci w pierwszych klasach szkół elementarnych. Zabór rosyjski kojarzy się z rusyfikacją. Po co więc, zamiast po prostu zruszczać polskie dzieci, carscy czynownicy zadali sobie trud transliteracji języka i próbowali wprowadzić ten dziwaczny twór do użytku codziennego?
Kiedy w Królestwie Polskim dogasało powstanie styczniowe, a na Litwie dopalały się puszczane z dymem przez żołnierzy Michaiła „Wieszatiela" Murawiowa wsie, w Rosji trwała wielka antypolska nagonka prasowa. Wśród rosyjskiej inteligencji rozpowszechniony był stereotyp polskiego feudalnego wstecznictwa przesiąkniętego katolickim fanatyzmem i pretensjami do utraconej potęgi. „Patriotyzm polski to wstający z grobu upiór, który gotów jest pić krew żywych istot" – pisał znany z nacjonalistycznych poglądów, niezwykle wpływowy publicysta „Moskowskich Wiedomosti" Michaił Katkow. – „Umarłe organizmy nie powstają z martwych. Śmierć państwa powinna pociągnąć za sobą śmierć narodu".
Katkow mógł liczyć na poparcie dużej części rosyjskich liberałów, którzy w powstaniu styczniowym widzieli „polską Wandeę" – feudalną i katolicką reakcję na zmiany wprowadzane przez oświecone siły postępu. Było już jasne, że spełzły na niczym rozbudzone w Petersburgu po powstaniu listopadowym nadzieje, iż pojawi się wśród polskiej arystokracji frakcja rosyjska na tyle silna, żeby skutecznie zapobiec kolejnemu powstaniu. Rosjanie nie chcieli w nieskończoność utrzymywać w swoich polskich guberniach wielkich garnizonów. Car Aleksander II postanowił sięgnąć po skalpel i raz na zawsze przeciąć „polski wrzód".
Romantyzm a la russe
Najwięcej kłopotów sprawiała Rosjanom patriotycznie i antyrosyjsko nastawiona szlachta. Należało ją więc trwale unieszkodliwić przeprowadzając reformę rolną, wyzwolić chłopów, których większość nie miała wówczas wykształconego poczucia przynależności narodowej i wydawało się, że będą podatni na rusyfikację. Zadanie to przypadło Nikołajowi Milutinowi, pełnomocnikowi cara Aleksandra II do spraw polskich. Po pokonaniu przez Rosjan „na wpół uzbrojonych band księży, smarkaczy i wszelkiej hołoty", jak pisał o powstańcach styczniowych Milutin, został on nieformalnym szefem Komitetu Urządzającego w Królestwie Polskim.
Komitet miał początkowo jedynie przeprowadzić reformę włościańską, szybko jednak przybywało mu zadań. Teraz chodziło już o całkowite przeoranie istniejących w Kongresówce polskich struktur społecznych. Milutin potrzebował ludzi, którzy znają polskie stosunki, polską kulturę i język. Łatwo ich było znaleźć w kręgu rosyjskich słowianofilów. To u nich Milutin uzyskał wsparcie, i to oni w dużej mierze zadecydowali o rozwoju wydarzeń w Królestwie.
Doktryna słowianofilska była specyficznym tworem rosyjskiego romantyzmu. Opierała się na przekonaniu, że „Rosja to kraj samoistny, ani trochę niepodobny do państw i krajów europejskich", jak pisał Konstanty Aksakow, jeden z prekursorów tego nurtu myślowego. Na czym miała polegać owa wyjątkowość Rosji? Otóż w przeciwieństwie do Zachodu, nie wyrosła ona na dziedzictwie starożytnego Rzymu. „Społeczeństwo rosyjskie wyrosło samodzielnie i w sposób naturalny, pod wpływem jednego wewnętrznego przekonania zaszczepionego przez Cerkiew i uświęconego przez tradycję" – pisał inny słowianofil Iwan Kirejewski. Dzięki temu lud rosyjski nie został skażony zachodnim racjonalizmem prawa rzymskiego i dziedzictwem rewolucji francuskiej, która według słowianofilów zatomizowała społeczeństwa Zachodu, zamieniając je w zbiór wyobcowanych, egoistycznych jednostek. Rosyjski lud opierał swoje więzi społeczne nie na bezdusznym prawie, ale na uświęconych zwyczajach i tradycjach.
Wzorem współżycia społecznego była dla słowianofilów tradycyjna, staroruska wspólnota gminna – obszczina, której funkcjonowanie opierało się na kolektywnym użytkowaniu ziemi i lasów, zbiorowej odpowiedzialności i rozstrzyganiu sporów na podstawie niepisanych, zwyczajowych praw. „Obszczina jest ową zasadą najwyższą, która nie może już znaleźć nic wyższego nad siebie, lecz tylko sama może się rozwijać, oczyszczać i wznosić coraz wyżej. To związek ludzi, którzy rezygnują ze swojego egoizmu, z osobowości swojej i okazują swoją wzajemną zgodność: jest to dzieło miłości, wzniosłe dzieło chrześcijańskie" – pisał słowianofilski myśliciel Aleksiej Chomiakow. I podczas gdy na Zachodzie dziedzictwo rzymskie, katolicyzm i tworzenie się państw na zasadzie zniewolenia jednych plemion przez drugie zniszczyły wspólnoty oparte o miłość, wprowadzając bezduszne, racjonalne prawo, to u podwalin państwa rosyjskiego miała leżeć „dobrowolność, swoboda i pokój". Na Zachodzie państwo zburzyło stary ład społeczny i stworzyło nowy, w Rosji ład społeczny istniał przed powstaniem państwa.
Z tych historiozoficznych wizji wynikały istotne wnioski: „Koncepcja świętej własności prywatnej prowadzi do odczłowieczenia i depersonalizacji stosunków międzyludzkich". – pisał Kirejewski. Ostrze krytyki wymierzone było więc nie tylko w feudalizm, ale także w zachodni kapitalizm i nierówności społeczne. Dlatego przeciwnicy ideowi słowianofilów nazywali ich koncepcje „prawosławnym socjalizmem". Dla słowianofilów dawna Ruś była rajem utraconym, w którym ludzie do życia w zgodzie nie potrzebowali przepisów prawnych, a nad powszechnym szczęściem i zgodą czuwała Cerkiew prawosławna. Raj został częściowo zniszczony przez reformy Piotra I, który chciał na siłę zeuropeizować społeczeństwo. Słowianofile stworzyli więc swoistą ideologię mesjanistyczną, w której Rosja po przekształceniu się na powrót w Ruś miała do wykonania dziejową misję przywrócenia staroruskich wartości i niesienia ich chylącemu się ku upadkowi Zachodowi.