We wszystkim naśladuje dorosłych, płata figle innym zwierzętom i nie zawsze mówi prawdę. Kiedy przez swoje psikusy traci ogonek, ze wstydu postanawia nie wracać do domu, co daje początek wielu niesamowitym przygodom. Decyzja o ucieczce sprawia, że Pipi trafia na zamek panicza Alfreda, na którym będzie musiał przebrać się za człowieka. A to dopiero początek jego perypetii.
Najnowsze wydanie zostało ozdobione ilustracjami autorstwa Marty Szudygi.
Dawno, dawno temu, w lesie Niewiadomojakim, żyła sobie rodzina małpek – tata, mama i pięcioro małpiątek wysokich na dwadzieścia centymetrów. Cała rodzina mieszkała na ogromnym drzewie w samym środku lasu i płaciła piętnaście śliwek rocznie staremu zaborczemu gorylowi, który ubzdurał sobie, że jest jego właścicielem.
Futerko czterech małpiątek było ciemne jak czekolada. Ale najmłodszy małpiszonek, czy to przez wybryk natury, czy z jakiegoś innego powodu, był calutki, poza mordką, pokryty cieniutką wełenką, tak różową jak róże w maju. I żeby mu dokuczyć, wszyscy nazywali go Pipi, co w małpim języku znaczy „różowy".