Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Kurt Vonnegut przyszedł na świat w Indianopolis 11 listopada 1922 roku - i w urodziny fetował rocznice zakończenia 1 wojny światowej.
Jego rodzice pochodzili z Niemiec. Po ojcu architekcie odziedziczył imię; po matce - depresyjną naturę (Edith Liebel popełniła samobójstwo, motyw wielokrotnie powracający w powieściach Kurta juniora). W młodości krótko studiował chemię, ale wylano go z uczelni. W 1943 zmobilizowany, został wysłany na front do Europy. Pojmany po walkach w Ardenach, trafił do obozu jenieckiego w Dreźnie. W lutym 1945 był świadkiem bombardowania miasta przez aliantów. Przeżycia opisał w "Rzeźni numer pięć" (1969), jednym z swych najsłynniejszych dzieł, okrzykniętym przez hipisów biblią.
Po wojnie wrócił do Stanów Zjednoczonych; ożenił się z fotografką Jill Krementz (z którą pozostał do końca swych dni). Podjął naukę w Chicago, na wydziale antropologii. Nie otrzymał jednak dyplomu - odrzucono jego pracę magisterską. Podczas studiów zarabiał w chicagowskiej gazecie jako reporter kryminalny. Na początku lat 50. porzucił pracę etatową - wykładał jedynie okresowo (od 1965 do 1971) i prowadził warsztaty pisarskie na uniwersytetach Iowa i Harvarda.
Początkowo proza Vonneguta przepojona była surrealizmem; jego dojrzała twórczość przybrała formę groteskowej metafory. W bezpardonowy sposób szkicował obraz amerykańskiego społeczeństwa skażonego technicyzacją i parciem do sukcesu. Mieszał komizm z goryczą, sarkazm z przerażeniem. Bawił się formą literacką, zastawiał na czytelnika pułapki, snując opowieść z kilku perspektyw jednocześnie. Lubił urywaną, mozaikową narrację. Bywał prowokująco wulgarny, lecz trafiał w sedno - wiele jego bon motów weszło do publicznego obiegu. Większość powieści pisarz własnoręcznie zilustrował. W połączeniu z tekstem celowo prymitywne rysunki także stały się symboliczne - jak choćby "dziura w zadku" (gwiazdka z czterech kresek).