Reklama
Rozwiń
Reklama

Życie intymne nie-posępnego Lutra

„Drugi dziennik”, jak pisze Jerzy Pilch, to „spowiedź ekstremalna”, w której rozlicza się z własnymi słabościami - pisze Jan Bończa-Szabłowski.

Aktualizacja: 23.12.2013 08:42 Publikacja: 23.12.2013 08:30

Życie intymne nie-posępnego Lutra

Foto: materiały prasowe

„Nasz dom w centrum Wisły to nie było siedlisko posępnych lutrów, lutrów tak posępnych – nie" – pisze Pilch i dodaje. – „Wszyscy domownicy mieli dar karykaturalnego wymiaru życia, skłonność do szyderstw i wykpiwania bliźnich".

Zobacz na Empik.rp.pl

Już pobieżna lektura dziennika wykazuje, że autor ze swej rodziny się nie wyrodził.

Trafność czynionych co dnia obserwacji idzie w parze z wnikliwym spojrzeniem na otaczający świat. Zwraca uwagę choćby ta o hipokrytach, dla których „Wyzdrowieć z choroby nieuleczalnej to nietakt jeszcze większy niż nieudana próba samobójcza".

„Drugi dziennik"

Reklama
Reklama

Pilcha to także, a może przede wszystkim, spojrzenie w głąb siebie. Kiedy przyjrzeć się cechom autora „Innych rozkoszy", widać, że jest całkowitym zaprzeczeniem swej babki – strażniczki domowej powagi, przy której – jak zauważa – Schopenhauer był po prostu śmieszny.

Jerzy Pilch ma poczucie humoru, niekiedy wisielcze, i dystans do siebie – co rzadkie zwłaszcza u artystów. Mimo penetrowania najbardziej mrocznych zakamarków duszy i opisu chwil, w których bywa „skłonny do studziennej depresji i zwątpień", stara się zachować optymistyczne spojrzenie na świat. Choć nigdy nie wpada w zachwyt, twierdzi, że „Lepiej dobrze malować na czarno niż marnie na różowo".

„Drugi dziennik"

, obejmujący zapiski od 21 czerwca 2012 r. do 20 czerwca 2013 r., to, jak pisze autor, „kronika własnego zaniku", „spowiedź ekstremalna". Okazją do podsumowań są 60. urodziny, czyli wiek „mocno średni". Zaczyna dręczyć coraz mniejsza aktywność seksualna, samotność. W zwierzeniach niedawnego „supersamca" wyczuwa się przynajmniej odrobinę kokieterii. Pilch zawsze lubił prowokować.

Nawet jeśli pisze „postanowiłem bezwzględnie wykluczyć z »Dziennika« słowo: choroba i jego formy synonimiczne", to wyznaje, że to postanowienie do końca się nie powiodło.

Otwarcie przyznaje się do alkoholizmu, źle znosi upływ czasu, coraz częściej czytuje nekrologi, zwłaszcza zwraca w nich uwagę na rówieśników. Na szczęście oddaje się także innym lekturom. Wciąż sięga do swoich ulubionych klasyków: Dostojewskiego, Gombrowicza, Manna, Tołstoja, Gogola, Prousta, Babla i Szekspira. (Pierwszy raz nie wspomina o Schulzu, którego – jak wielokrotnie podkreślał – bardzo cenił).

Reklama
Reklama

Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich, ośmiokrotnie nominowany do Nike. Wciąż w świetnej formie. Jeden z recenzentów porównał Pilcha do Sandora Maraia. Porównanie szlachetne, ale jednak co Pilch, to Pilch.

„Nasz dom w centrum Wisły to nie było siedlisko posępnych lutrów, lutrów tak posępnych – nie" – pisze Pilch i dodaje. – „Wszyscy domownicy mieli dar karykaturalnego wymiaru życia, skłonność do szyderstw i wykpiwania bliźnich".

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Literatura
Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce
Literatura
„Nie ma już obywateli świata, bo do tego potrzebny byłby świat, a świata nie ma – są tylko rynki”. Wywiad z László Krasznahorkaiem
Literatura
Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Literatura
Literacki Nobel’25. Czy dostanie go Poniatowska?
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama