Max Blecher – pisarz

Max Blecher – pisarz, którego odkrywamy po 80 latach, wdziera się ?do europejskiego kanonu literackiego - pisze Marcin Kube.

Aktualizacja: 17.04.2014 09:10 Publikacja: 17.04.2014 09:08

Max Blecher (1909–1938) zostawił trzy powieści i tom wierszy

Max Blecher (1909–1938) zostawił trzy powieści i tom wierszy

Foto: materiały prasowe

Krótkie i tragiczne życie Maxa Blechera zostało niemal skrojone pod legendę. Syn żydowskiego przedsiębiorcy, urodzony w 1909 roku w narodowościowym tyglu, na pograniczu rumuńsko-mołdawskim w miasteczku Botoszany. Krótko po wyjeździe na studia medyczne do Paryża, mając 19 lat, dowiaduje się, że dręczące go bóle kręgosłupa to nie reumatyzm, tylko ciężka choroba Potta, czyli tzw. gruźlica kręgosłupa.

„Jeden z kręgów jest bardzo mocno zaatakowany... Brakuje w nim kawałka kości..." – słyszy Emanuel, bohater autobiograficznej powieści „Zabliźnione serca". Książka właśnie ukazała się w polskim przekładzie. „Więc dlaczego jeszcze nie złamałem się wpół, skoro oś, która podtrzymuje ciało, jest pęknięta?" – zastanawia się oszołomiony diagnozą Emanuel, alter ego pisarza.

Blecher umrze, mając 29 lat, na rok przed wybuchem II wojny światowej. Przez dziesięć lat cierpiał na powracające bóle kości i gorączkę. Zostały po nim zaledwie trzy powieści i zbiór wierszy, ponieważ część rękopisów zniszczył. Zrobił to, na co szczęśliwie nie miał odwagi Franz Kafka.

Zapomniana ?bratnia literatura

Rumuńskich autorów znamy niewielu. Mamy co prawda przekłady gigantów humanistyki: filozofa Emila Ciorana, religioznawcy i filozofa kultury Mircei Eliadego, awangardowego poety Tristana Tzary oraz dramatopisarza Eugene'a Ionesco. Oni jednak pisali w języku francuskim. W przedmowie do „Zabliźnionych serc" Roland Chojnacki zauważa, że spośród „bratnich narodów" rumuńscy pisarze byli w PRL najbardziej zaniedbani. Rzadko tłumaczeni i pomijani.

W latach 90. było jeszcze gorzej, bowiem nie ukazał się żaden przekład rumuńskiej prozy współczesnej. Rumunię zaczęliśmy poznawać dopiero od niedawna, poprzez reportaż i młode kino, które od czasu Złotej Palmy w Cannes dla Cristiana Mungiu za film „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" systematycznie święci triumfy na europejskich festiwalach filmowych.

Za sprawą przekładów prozy Blechera możemy choć trochę poznać rumuńską prozę na miarę XX-wiecznych klasyków. Chojnacki pisze, że nie tylko w Polsce późno odkrywamy Blechera. W samej Rumunii trwa renesans zainteresowania jego twórczością.

Sanatorium horyzontalne

Większość jego tekstów obraca się wokół doświadczenia bólu i zamknięcia w ciele. Krytycy określali jego prozę „literaturą cierpienia" albo „literaturą subiektywnej autentyczności".

Mihail Sebastian, rumuński pisarz i dramaturg, którego dzienniki ukazały się w Polsce w 2006 r., pisał o Blecherze: „Był to zawsze trochę dziwny chłopak żyjący, wskutek straszliwego bólu, jakby w innym świecie (...). Napawał mnie lękiem, utrzymywał na dystans, jakby u drzwi więzienia, do którego nie można było wejść i którego nie można było opuścić".

Zaczął pisać po przyjeździe do pierwszego sanatorium w Berck-sur-Mer na północnym wybrzeżu Francji, które jest również miejscem akcji „Zabliźnionych serc". Emanuel, młody student chemii, dowiaduje się o chorobie i natychmiast wyjeżdża na leczenie.

W Berck rzeczywistość ulega zmianie. Pion zamienia się w poziom, co należy rozumieć dosłownie. Wszyscy chorzy poruszają się na leżąco w wózkach. Prawie wszyscy są także unieruchomieni w gipsowych gorsetach, pod którymi zbiera się wilgoć, pleśń i brud. Jedzą, piją, poruszają się i oczywiście śpią usztywnieni w pozycji horyzontalnej.

Blecher, podobnie jak Tomasz Mann w „Czarodziejskiej górze", opisuje sanatoryjny mikrokosmos, z jego przedziwnymi i niezrozumiałymi dla zdrowych rytuałami. Małe problemy urastają do wielkich dramatów, a za to ludzką śmierć przyjmuje się tam obojętnie. Biblijne imię bohatera – Emanuel, czyli „Bóg z nami" – brzmi jak ironia. W Berck każdy pacjent jest tak pochłonięty własnym cierpieniem i poszukiwaniem ucieczki od trosk, że na sacrum nie ma tam miejsca. Pensjonariusze poddają się kolejnym zabiegom, ale też romansują i bawią się. Pragną doznać życia intensywniej, by przebić gipsowy pancerz obrastający ich ciała i poruszyć swe tytułowe „zabliźnione serca". Blizna „to prawie normalna skóra, tyle że niewrażliwa na ciepło, na zimno i na dotyk" – mówi Emanuelowi chora Isa.

Zrodzony z cierpienia

Wewnętrzna izolacja, wieloletni pobyt w sanatoriach i autodestrukcyjne skłonności wynikające z cierpienia przypominają doświadczenia Franza Kafki. Literaturoznawcy jako drugi trop skojarzeniowy wskazują twórczość Brunona Schulza. Chociaż obaj nigdy o sobie nie słyszeli, to sposób opisywania wewnętrznego świata jest u nich podobny. Potwierdza to druga niedawno przetłumaczona powieść Rumuna „Zdarzenia w bliskiej nierzeczywistości". Zaczyna się od tego, że bohater wpatruje się w ścianę i stopniowo zagłębia się we wspomnieniach. W pamięci powraca do nędznego cyrku, miejscowych szaleńców i sklepu z maszynami do szycia, gdzie przeżył seksualną inicjację.

„Blecher wegetuje (...). Skąd u niego ta odwaga, aby jeszcze żyć? Co go podtrzymuje na duchu? Nie jest nawet zrozpaczony. Nie rozumiem tego" – pisał wspomniany Mihail Sebastian w dziennikach. Okrutnym paradoksem jest to, że choroba i cierpienie stworzyły Blechera jako literata wysokiej próby. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie czytalibyśmy jego dzieł.

Krótkie i tragiczne życie Maxa Blechera zostało niemal skrojone pod legendę. Syn żydowskiego przedsiębiorcy, urodzony w 1909 roku w narodowościowym tyglu, na pograniczu rumuńsko-mołdawskim w miasteczku Botoszany. Krótko po wyjeździe na studia medyczne do Paryża, mając 19 lat, dowiaduje się, że dręczące go bóle kręgosłupa to nie reumatyzm, tylko ciężka choroba Potta, czyli tzw. gruźlica kręgosłupa.

„Jeden z kręgów jest bardzo mocno zaatakowany... Brakuje w nim kawałka kości..." – słyszy Emanuel, bohater autobiograficznej powieści „Zabliźnione serca". Książka właśnie ukazała się w polskim przekładzie. „Więc dlaczego jeszcze nie złamałem się wpół, skoro oś, która podtrzymuje ciało, jest pęknięta?" – zastanawia się oszołomiony diagnozą Emanuel, alter ego pisarza.

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Targi Książki i Mediów VIVELO – 750 spotkań autorskich i 200 wydarzeń towarzyszących na PGE Narodowym
Literatura
Nie żyje Alice Munro, pisarka i noblistka
Literatura
Nosowska, Mindewicz-Puacz, Hołownia, Kuciel-Frydryszak, Puzyńska na Targach VIVELO
Literatura
Pulitzer’24: najważniejsze książki o Palestynie, czarnoskórych i wojnie
Literatura
Nie żyje Paul Auster