Sam urodził się i mieszka w dużym mieście i jak opowiada zawsze chciał poznać jak wygląda świat na peryferiach, brakowało mu bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Wieś postrzegał jako idyllę i gdy w końcu odnalazł takie miejsce w bajkowy sposób przedstawił je na zdjęciach.
O napisanie tekstu do albumu poprosił Tarasa Prochaśkę, ukraińskiego pisarza, z wykształcenia botanika, którego Jurij Andruchowycz określił jako „jedno z najbardziej interesujących zjawisk ukraińskiej literatury, powstałej w ciągu ostatniego dziesięciolecia".
„Ci Bojkowie to najdziwniejsze plemię Karpat wzdłuż i wszerz" – pisze Taras Prochaśko i dodaje: „Bez Bojków się nie obejdzie, kiedy robi się film o dawnych czasach – nie ma znaczenia, czy to o wiekach średnich, czy o środku dwudziestego wieku".
Pisarz zwraca uwagę na dzikość mieszkańców ukraińskich Karpat, na ich dążenie do odrębności „nigdy nie oddawano własnych złoczyńców w obce ręce, kary wymierzano samodzielnie".
Podkreśla również ich naturalne, głęboko zakorzenione dążenie do życia w harmonii z naturą: „I jeszcze Bojkowie mieli długie chyże z wieloma bramami, kryte jednym dachem i przepiękne drewniane cerkwie, którym miejsce wybierali tak, żeby komponowała się cała miejscowość. Teraz, patrząc na to, co zostało, staje się zrozumiałe, że piękno tego ich minimalizmu brało się z biedy. Póki Bojko ubogi, poty piękno wokół niego prawdziwe".
To pierwotne poczucie estetyki wynikające z surowego, ascetycznego życia widać na fotografiach Jana Brykczyńskiego. Patrząc na zielone lub ośnieżone wzgórza, można się poczuć tak jakby się stało na jednym z nich i podziwiało z zachwytem krajobraz. Kolorowe postaci, zwierzęta są częścią tych perfekcyjnych przedstawień.