Janusz Drzewucki. Poeta, który lubi i potrafi pisać o cudzych wierszach

Jak o poezji pisać przystępnie oraz niebanalnie, najlepiej wie ten, kto sam pisze wiersze, tak jak Janusz Drzewucki.

Aktualizacja: 24.01.2017 17:39 Publikacja: 24.01.2017 17:36

Janusz Drzewucki Środek ciężkości Instytut Mikołowski Mikołów, 2016

Janusz Drzewucki Środek ciężkości Instytut Mikołowski Mikołów, 2016

Foto: materiały prasowe

Nawet dla kogoś, kto lubi poezję i czyta ją z uwagą, pisanie o niej zawsze będzie trudniejsze niż pisanie o prozie. Choćby dlatego, że recenzja wiersza wymaga napisania kilku tysięcy znaków o poezji, która tych znaków może mieć zaledwie kilkaset. Na badaczy poezji czyha wiele pułapek. Pułapka grafomanii, pułapka elitarności czy niezrozumiałości. Nie wszystkim udaje się te przeszkody omijać. Dlatego warto sięgnąć po nową książkę „Środek ciężkości" Janusza Drzewuckiego, który od lat pisze o poezji, m.in. w „Rzeczpospolitej" i „Twórczości". Być może umiejętność inteligentnego, a przede wszystkim przystępnego pisania bierze się stąd, że sam jest uznanym poetą. O cudzych wierszach pisze tak, jakby zapewne chciał, by pisano o jego.

Autor zebrał swoje teksty z wielu lat, w których pochylał się nad poetami różnych generacji, już sam wybór jest ciekawy. Tom rozpoczynają teksty o Julianie Kornhauserze i Jerzym Kronholdzie. Dwóch poetach kojarzonych z nurtem Nowej Fali z lat 60., którzy z czasem poszli własną drogą i zostali nieco przyćmieni przez głośniejszych twórców swojego pokolenia – Barańczaka, Lipską i Zagajewskiego.

Drzewucki nie pisze o tych, którzy są powszechnie znani. Woli przyjrzeć się tym, którzy rozgłosu wciąż nie zdobyli. Równie ciekawa jak to, kogo wybrał, zdaje się być lista pominiętych. Brak tu wzmianki choćby o dwóch Marcinach – Świetlickim i Sendeckim. Nie znajdziemy tu żadnych noblistów. Nie ma też – co stwierdzam ze zdziwieniem – żadnej poetki. Aż trudno uwierzyć, że nie pisze w Polsce żadna autorka, którą Janusz Drzewucki by cenił. Nie ma także poetów najmłodszych, dopiero po debiucie. Z młodszych znajdziemy Jacka Dehnela i Tadeusza Dąbrowskiego.

W esejach krytyk nie chce być całkowicie usłużny opisywanym poetom. Mocno akcentuje swoją obecność jako odbiorcy. Choćby przez to, że pisze o tym, jak zetknął się z wierszami i w jakiej życiowej sytuacji mu one towarzyszyły.

Co więcej, poezja to dla niego nie tylko wersy i wyrazy. Drzewucki pisze o okładkach i przygląda się fotografiom autorów. Stara się opowiedzieć coś więcej, nie ograniczając się do analizy wierszy. Dlatego „Środek ciężkości" nie jest wyłącznie zbiorem tekstów o poetach. To książka o poezji w ogóle i o statusie poety w dzisiejszym świecie.

Reklama
Reklama

Na sam koniec Drzewucki zostawia sobie prawo do wypowiedzenia paru gorzkich słów na temat stanu polskiej krytyki literackiej. Jednocześnie sam trzeźwo zauważa: „Odkąd pamiętam (...), zawsze słyszałem i słyszę nadal, że krytyka literacka jest w kryzysie; nie to, co przed wojną". Może zatem nigdy nie było dobrego czasu dla krytyki literackiej? Paradoksalnie „Środek ciężkości" stanowi mocny kontrargument wobec tej tezy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kube@rp.pl

Literatura
Marcel Moss o swoich pisarskich tajemnicach. Prawie wszystkich...
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Literatura
„Bałtyk", czyli kogo „obsmarował" w „Czarodziejskiej Górze" Tomasz Mann
Literatura
„Bałtyk” Tora Eysteina Øveråsa: tajemnice twórców bałtyckiego kręgu
Literatura
„Świat zagubiony”czyli Polska Ludowa przenosi się w kosmos
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama