Ludwig van Beethoven urodził się 250 lat temu. Wprawdzie dokładnie rocznica ta przypadnie w połowie grudnia, nie zmienia to jednak faktu, że na całym świecie orkiestry, zespoły kameralne i soliści już grają jego muzykę. Także w Polsce nie ma tygodnia bez koncertu z utworami Beethovena, a za niecałe dwa miesiące rozpocznie się w Warszawie doroczny Wielkanocny Festiwal Beethovenowski, który tym razem poświęcony będzie przede wszystkim swojemu patronowi.
Samo wymienienie wszystkich zaplanowanych na 2020 rok koncertów z udziałem największych gwiazd i najsłynniejszych orkiestr zajęłoby kilkanaście stron „Rzeczpospolitej”. Beethoven – obok Bacha i Mozarta – należy do największych geniuszy w dziejach. Wywarł ogromny wpływ na rozwój muzyki, jego dorobek jest olbrzymi i znajdziemy w nim wszystkie muzyczne formy: od kameralnych pieśni po wielkie symfonie.
Nawet legendarny Festiwal Wagnerowski w Bayreuth tym razem złamie swe zasady i na finał zapowiedział w tym roku wykonanie IX symfonii Beethovena.
Obywatel dwóch miast
Jeśli jednak w roku jubileuszu ktoś zamierza po prostu zagrać coś Beethovena, nie może liczyć, że zwróci na siebie uwagę. W natłoku zdarzeń liczy się nieoczywisty pomysł, taki jak zaplanowana w Theater an der Wien na marzec premiera jedynej opery Beethovena „Fidelio”. Ma ją reżyserować Christopher Waltz, zdobywca dwóch Oscarów za role w filmach Tarantino („Bękarty wojny” i „Django”), ze światem opery mało związany. Bilety na wszystkie wiedeńskie spektakle sprzedano już dawno.
Życie Ludwiga van Beethovena upłynęło między dwoma miastami: Bonn, gdzie się urodził i dorastał, oraz Wiedniem, gdzie osiągnął dojrzałość artystyczną. Jest Niemcem, ale przynależy do klasyków wiedeńskich. Każde z tych miast stara się więc przyciągać turystów.