– Życie przynosi różne niespodzianki – powiedział „Rz" muzyk i kompozytor. – Niespodzianką dla mojej żony i dla mnie było pojawienie się kolejnego syna, który urodził się z zespołem Downa. Wcześniej znaliśmy sprawę z mediów, bo był to czas, gdy w Polsce nie było widać osób niepełnosprawnych w życiu publicznym. Chowano je raczej po domach i po komórkach. Musieliśmy sobie poradzić z tym problemem, na szczęście nie wpadliśmy w panikę, tylko oswoiliśmy się z naszym nowym rodzinnym życiem. Jeśli bowiem nie robić niepotrzebnej tragedii, to tak jak u nas pozytywne nastawienie do dziecka i całego zagadnienia przynosi coś odwrotnego, niż można się spodziewać.
Jak podkreśla muzyk, dziś Filip ma 23 lata i jest częścią szczęśliwego rodzinnego bytu.
– Motywuje nas, inspiruje, pozwala wierzyć, że życie ma sens. To właśnie Filip stworzył taką sytuację, dzięki temu, że potraktowaliśmy go pozytywnie, z otwartością. Zawsze jest z nami, towarzyszy nam w wielu wyjazdach na koncerty. Ale nigdy go nie ukrywając, w szczególny sposób też się nie eksponowaliśmy. Po pewnym czasie doszedłem jednak do wniosku, że warto się podzielić naszym pozytywnym przekazem – zwłaszcza z tymi ludźmi, którzy sobie nie radzą z podobną sytuacją lub mają w swoim otoczeniu osoby przejawiające uprzedzenia lub skłonność do wykluczeń.
Z myślą o tym Tadeusz Woźniak napisał piosenkę o Filipie i o swojej rodzinie.
– Piosenka nosi tytuł „Mamela", bo kiedy Filip miał kilka lat, właśnie tak nazwał moją żonę, mnie zaś „tatelą" – powiedział artysta. – Utwór opowiada o naszych relacjach z Filipem, który od lat stanowi centralną postać rodziny, a stało się to przy pełnym zaangażowaniu naszych innych synów. Filip jest wspaniały: nie nosi w sobie urazy, nie obraża się, nie jest złośliwy, jeśli zaskakuje, to takimi wyrażeniami i gestami, które zawsze przywołują nas do harmonii. Postanowiłem też zilustrować piosenkę wideoklipem, który przygotowała Magda Bryll, pracująca wcześniej przy nominowanej do Oscara produkcji „Piotruś i wilk".