Szwedzki talent rósł u boku amerykańskich mistrzów

Pianista Bobo Stenson jest jednym z artystów najdłużej związanych z wytwórnią ECM, od 1993 r. współpracuje z Tomaszem Stańką. Na festiwalu wystąpi ze swoim trio

Publikacja: 22.11.2007 03:40

Szwedzki talent rósł u boku amerykańskich mistrzów

Foto: Rzeczpospolita

Od końca lat 60. to on nadaje ton nowoczesnej pianistyce w Szwecji. Doświadczenie i sławę zyskał dzięki temu, że w latach 50. i 60. do Europy zaczęli zjeżdżać amerykańscy jazzmani. Towarzyszył im podczas koncertów w Szwecji, grał m.in. z Sonnym Rollinsem, Stanem Getzem i George’em Russellem. Wydany przez ECM w 1971 r. album „Underwear”, który Stenson nagrał z basistą Arildem Andersenem i perkusistą Jonem Christensenem, był jedną z najważniejszych europejskich odpowiedzi na dorobek amerykańskich pianistów. Krążek wypełniał improwizowany post-bop z nawiązaniami do Keitha Jarretta i Milesa Davisa.

Stenson urodził się w 1944 r., dorastał w rodzinie muzyków, od siódmego roku życia grał na pianinie, najpierw klasykę, jako... 12-latek pokochał jazz. Spędzał godziny, akompaniując płytom Milesa Davisa i Billa Evansa. Jego ulubieńcem pozostał Coltrane.

Stenson grywał z nastoletnimi przyjaciółmi, równie jak on szalonymi i zdeterminowanymi. Trudno było o sale, więc nieraz ciągnęli pianino na platformie napędzanej rowerem, a potem taszczyli je na drugie piętro, byle tylko razem pograć. W 1963 r. Stenson został zaliczony do grupy najważniejszych młodych muzyków jazzowych i zaczął regularnie koncertować w Sztokholmie.

Zamiast na studia wyjechał z zaprzyjaźnionymi muzykami do Paryża. Dopisało mu szczęście, szybko podpisał kontrakt i zaczął występować. Tak zaczęła się koncertowa hossa, która zaowocowała spotkaniami z zagranicznymi muzykami, a w 1965 r. pierwszymi nagraniami. Jednak Stenson musiał wrócić do Szwecji i odbyć służbę wojskową. Była dla niego katorgą, bo uniemożliwiała ćwiczenie, a wystrzały armatnie miały fatalny wpływ na jego wrażliwy słuch i... reputację. Kiedy poprosił o zatyczki do uszu, przełożeni uznali go ponoć za idiotę.

Po wyjściu z wojska krótko studiował teorię muzyki, ale chęć grania była silniejsza. Wyjechał na występy do Niemiec, jednak ta przygoda skończyła się finansową klapą. Po powrocie do Szwecji zaczął wreszcie dużo grać i zarabiać.

Na początku lat 70. Stenson wydawał już albumy w ECM i dzięki wytwórni poznał kolejnych muzyków. Wspomina, że to podczas występów w Warszawie w 1973 r., a dokładniej podczas wieczornego jamu, zrodził się pomysł kwartetu Garbarek-Stenson. Już rok później ukazał się ich album „Witchi-Tai-To”. Po rozpadzie kwartetu Stenson założył z Lennartem Abergiem działającą blisko 20 lat grupę Rena Rama. Zaprosił do nagrań kontrabasistę Andersa Jormina, z którym dziś tworzy trio.Pierwszy skład Stenson Trio ustalił się w połowie lat 80. Krótko potem muzyk rozpoczął też współpracę z Charlesem Lloydem i Tomaszem Stańką. Towarzyszył polskiemu trębaczowi m.in. w nagraniach „Matki Joanny” i „Litanii”.

W Europie ceniony od lat, dopiero ostatnio został dostrzeżony w Ameryce. Także tam publiczność zobaczyła w nim znakomitego i odważnego improwizatora, który – mimo wieku – zachował świeże spojrzenie na muzykę i nie przestał poszukiwać nowych możliwości.

Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie