Wystrzały prawdziwych armat

I znów budujemy teatr na pustyni – tak Janusz Słoniowski, wicedyrektor Opery Wrocławskiej, mówi o przygotowaniach do „Otella”.

Publikacja: 04.06.2008 11:35

Wystrzały prawdziwych armat

Foto: Rzeczpospolita

Woda tym razem będzie okalać scenę i publiczność, gdyż spektakl zostanie wystawiony na Wyspie Piaskowej, w samym centrum Wrocławia. – Zamieniamy ją w wenecką fortecę na Cyprze – zapowiada dyrektor Słoniowski.

Na otoczonej Odrą wyspie publiczność podczas sześciu wieczorów obserwować będzie tryumf Otella, dowódcy wojsk weneckich w bitwie z Turkami, co stanie się początkiem tragedii.

Nim w widłach rzeki zmagać się będą ze sobą miłość i ambicje, zazdrość i duma, namiętność i intryga, na razie ekipy techniczne walczą z wieloma przyziemnymi sprawami. Takimi choćby jak ustawienie widowni.

– Na planach miejskich nie ma tych cyprysów, przecież ich nie wytniemy – Henryk Lidtke, kierownik techniczny, zastanawia się, w jaki sposób odzyskać prawie cztery metry, by w sumie zapewnić miejsce czterem tysiącom widzów.

Stosunkowo niewielka powierzchnia do dyspozycji ekipy przygotowującej scenę i widownię to najpoważniejszy problem. Do zagospodarowania Opera Wrocławska ma tylko fragment wyspy o wielkości około 100 na 100 metrów.

Pierwotnie „Otello” miał być wystawiony na Pergoli w pobliżu Hali Stulecia. Tam w ubiegłym roku powstała największa na świecie scena dla „Napoju miłosnego” Donizettiego. Miała 200 metrów szerokości, ponadto akcja rozgrywała się też w wodzie. Wystawienie „Otella” na Pergoli okazało się niemożliwe, gdyż miasto rozpoczęło remont obiektu w związku z planami zbudowania tam za 20 mln zł największej fontanny w Polsce.– Pergola była bezkonkurencyjna – wzdycha Janusz Słoniowski.

– I mieliśmy ją już doskonale rozeznaną – dodaje Zbigniew Francuz, szef produkcji dekoracji Opery Wrocławskiej. – A teraz tworzymy kolejny prototyp, choć to jest najbardziej pociągające.

Wybór padł na Wyspę Piaskową, w samym centrum miasta. Prace projektowe i przygotowanie dokumentacyjne rozpoczęto na początku roku, pierwsze ekipy pojawiły się na początku maja. Niecałe dwa tygodnie przed premierą na placu dominuje ogromne rusztowanie, a robotnicy przycinają grube deski na podesty. Po alejce powoli przesuwa się ogromna ciężarówka z kolejnym ładunkiem metalowych elementów, z których powstaje scena i audytorium.

Zakątek, o którym wrocławianie mówią „Na Piasku”, to przepiękne miejsce. Widzowie oprócz zbudowanej tu weneckiej twierdzy będą podziwiać iluminowany gmach Ossolineum, zabytkową Halę Targową, barokowy kościół jezuitów i bajkowo oświetlony most Uniwersytecki.

– Zawsze jest mnóstwo wymogów przy organizowaniu imprezy masowej: drogi ewakuacyjne, doprowadzenie prądu czy wody – mówi dyrektor Słoniowski. – Ale przygotowanie superprodukcji to albo budowanie teatru na pustyni, albo, jak w przypadku Hali Stulecia, w ogromnym betonowym namiocie. Tu zaś ograniczeni jesteśmy rzeką. Tak wielkie widowisko robimy jednak po raz 19, więc mam nadzieję, że sobie poradzimy – dodaje.

Najtrudniejsza, zdaniem dyrektora, była inscenizacja „Giocondy” w 2003 r. – Wtedy jako jedyna opera na świecie scenę ustawiliśmy na płynącej wodzie, na Odrze zaś płonął okręt – podkreśla Janusz Słoniowski.„Tosca”, wystawiona w 1998 r., rozgrywała się w trzech miejscach: w katedrze św. Marii Magdaleny i uniwersyteckiej Auli Leopoldina oraz na Wzgórzu Partyzantów, a widzowie wędrowali po mieście. „Skrzypka na dachu” zagrano natomiast na dachu Galerii Dominikańskiej.

– Musieliśmy przez cały czas kontrolować siłę wiatru za pomocą specjalistycznych urządzeń, by spektakl przebiegał bezpiecznie – wspomina dyr. Słoniowski, który także wiatru obawiał się najbardziej w zeszłym roku przy „Napoju miłosnym”. Na Pergoli miał przecież wylądować balon. Akcja mogła się bardzo skomplikować, gdyby podmuchy zniosły go do pobliskiego Parku Szczytnickiego.

Na Wyspie Piaskowej wenecka twierdza wyposażona będzie w prawdziwe armaty. – Ogromne kolubryny, czterometrowej długości – zachwyca się Zbigniew Francuz.

Trzypiętrowa, 10-metrowej wysokości konstrukcja musi wytrzymać ciężar siedmiu armat i mnóstwa dekoracji, o artystach nie wspominając. Na razie twierdza to tylko rusztowanie, bardziej przypominające paryskie Centrum Pompidou niż cypryjski bastion. Dolny podest ma 30 metrów średnicy i choć to scena dwa razy większa niż w budynku opery, nie tylko do niej ograniczy się miejsce akcji. „Otello” będzie rozgrywać się także na kładce, przerzuconej przez kanał, gdzie stanie 11 kolejnych armat. A garderoby będą na sąsiedniej wysepce.

– Fragmentem inscenizacji jest również i to uschnięte drzewo – pokazuje Elżbieta Kocowska, kierownik pracowni plastycznej w Operze, która zaabsorbowana jest analizowaniem, jakich użyć materiałów, by kanciaste krawędzie konstrukcji zamienić w obłą wieżę.

Dla Zbigniewa Francuza najważniejsze jest zaś miejsce, gdzie stanie dyrygująca przedstawieniami Ewa Michnik. – Orkiestra usiądzie na pierwszym poziomie pod zadaszeniem, ale dla dyrygenta też trzeba pomyśleć o daszku przed deszczem – zastanawia się kierownik budowy sceny. – Na dodatek musi mieć on kontakt wzrokowy ze śpiewakami na trzecim piętrze.

Wizja lokalna wymusza korekty pierwotnych projektów. – Zrezygnujemy z telebimu po prawej stronie widowni, bo kompletnie zasłoni kładkę, na której będzie się toczyć akcja – zauważa dyrektor Słoniowski. – Damy tylko jeden, ale za to największy, jaki można zamówić.

Z technicznego punktu widzenia problemem równie ważnym jest akustyka. – Opera to głównie śpiew – zauważa Słoniowski. – Z powodu odległości musimy zredukować efekt opóźnionego docierania dźwięku. Rozwiąże to najnowocześniejsze w Polsce nagłośnienie, które zainstalujemy.

Spektakl operowy to jednak nie koncert rockowy, na którym ogromne głośniki są nieodłącznym elementem scenografii. Trzeba je ustawić tak, by nie dominując, zapewniały najwyższą jakość dźwięku. Obawy, czy muzyki nie zagłuszą tramwaje i samochody, przejeżdżające zaledwie kilkadziesiąt metrów od publiczności, przez środek wyspy, dyrektor Słoniowski bagatelizuje: – Spektakle rozpoczynamy o godzinie 22, ruch jest wtedy niewielki. I choć wyspa znajduje się w centrum miasta, to stosunkowo zaciszne miejsce.

W nocy nagle jednak wystrzelą tu armaty i trysną fontanny sztucznych ogni. – Jedyne, czym opera może zastrzelić widzów, to inscenizacja i scenografia spektaklu oraz poziom artystyczny, jaki zaprezentują światowej sławy śpiewacy – uśmiechają się ludzie, budujący magiczną scenę pod gwiazdami.

Woda tym razem będzie okalać scenę i publiczność, gdyż spektakl zostanie wystawiony na Wyspie Piaskowej, w samym centrum Wrocławia. – Zamieniamy ją w wenecką fortecę na Cyprze – zapowiada dyrektor Słoniowski.

Na otoczonej Odrą wyspie publiczność podczas sześciu wieczorów obserwować będzie tryumf Otella, dowódcy wojsk weneckich w bitwie z Turkami, co stanie się początkiem tragedii.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"