Kolekcja „War Child Heroes” składa się z piętnastu utworów, które legendarni muzycy „oddali” dla sprawy. Wybrali po jednej piosence ze swojego repertuaru, po czym wskazali młodego artystę, któremu powierzyli jej interpretację. Tak powstał piąty album wspierający War Child - organizację należącą do ONZ i działającą na rzecz dziecięcych ofiar wojen. Poprzednie płyty były nagradzane m.in. najważniejszymi muzycznymi statuetkami na Wyspach - British Awards.
Krążek ucieszy miłośników kwitnącej tam sceny niezależnej, jest czymś więcej niż społecznym przedsięwzięciem. To arcyciekawa muzyczna sesja i antologia oryginalnych pomysłów, którą warto zachować, jako zapis obowiązujących dziś w Europie tendencji. Zaproszeni artyści, m.in Franz Ferdinand, Lily Allen, Rufus Wainwright, Scissors Sisters i Yeah Yeah Yeahs potraktowali zadanie ambitnie, a nad całością czuwali producenci, dzięki którym otrzymujemy spójny i dopracowany album, a nie luźny zbiór fantazji.
Artystycznym patronem serii albumów jest sir Paul McCartney, który tym razem szarmancko ustąpił miejsca Walijce Duffy. Wokalistka prezentuje soulową wersję „Live And Let Die” jak balladę, śpiewaną dziecku na ucho. Nie ma szalonych zmian tempa, ściany riffów, tylko ściszone smyczki i trącane pojedynczo struny gitary. Najciekawiej na płycie wypadają „Heroes” Davida Bowie - grupa TV On The Radio, okrzyknięta odkryciem minionego roku, otoczyła jego utwór metalicznymi, elektronicznymi dźwiękami. Marzenie o bohaterskiej sławie miesza się z goryczą, słuchamy hymnu na cześć przyszłości, która nigdy nie nadejdzie.
Dzięki Hot Chip „Transmission” nagrana kiedyś przez Joy Division stała się zmysłową pieśnią z pogranicza elektro i popu lat 80., chłodną i futurystyczną. Jeden z najważniejszych utworów w dorobku Steviego Wondera - „Superstition” zyskał nowoczesne brzmienie i żeński wokal Estelle - mroczniejszy i surowszy niż w oryginale. Zyskuje na tym przesłanie z refrenu: uprzedzenia prowadzą w ślepą uliczkę.
Charakterna Peaches fantastycznie odnowiła „Search And Destroy” Iggy'ego Popa, udał się też „Running to Stand Still” grupy U2, wykonany przez Elbow w poruszającej, akustycznej wersji. Kto wątpi, czy młodzi muzycy dorastają swym wielkim poprzednikom do pięt, niech posłucha. Nawet wybredny Bob Dylan musiał się ucieszyć z tego, jak Beck odczytał jego „Leopard Skin Pill Box Hat”, na tradycję amerykańskiego folku i rocka nakładając najnowsze osiągnięcia inżynierii dźwiękowej. Rzadko zdarza się, by akcja charytatywna była także wydarzeniem artystycznym. Kupując album wspieracie dwie ważne sprawy sprawy.