Później kolejne dwa występy amerykańskiej części trasy nie doszły do skutku. Kiedy jednak 11 i 13 maja w ostatniej chwili ogłoszono, że nie odbędą się dwa koncerty w Londynie i Birmingham i że lekarz zalecił mu na problemy z gardłem dłuższą rekonwalescencję, wszyscy myśleli, że skończy się jak z Depeche Mode. Ale jednak Morrissey zagra swój pierwszy w Polsce koncert. Z tą tylko różnicą, że nie w Palladium, lecz w Stodole.
Wznowiona niedawno trasa „Tour of Refusal” promuje tegoroczny album artysty „Yers of Refusal”. To dziewiąta jego solowa płyta zawierająca dwanaście utworów, w tym kilka znanych już jako bonusy z krążka z największymi przebojami.
Płyta sprzedaje się znakomicie i zbiera doskonałe recenzje, podobnie zresztą jak dwie poprzednie: „You Are the Quarry” (2004) oraz „Ringleader of the Tormentors” (2006).
Ale na warszawskim koncercie zabrzmią też kompozycje z czasów, kiedy wokalista śpiewał w The Smiths – ostatnio często wraca do starych kawałków.
50-letni dziś Steven Patrick Morrissey zaczynał przygodę z muzyką dość dziwnie, bo od pisania o niej w gazetach, wydał nawet książkę o grupie The New York Dolls. Przez wspólnych znajomych poznał Johna Marra, gitarzystę i kompozytora, z którym wspólnie założyli The Smiths.