W tym czasie różnie z nim bywało – gwizdano na młodego Pawła Kukiza występującego z zespołem Hak, rzucano ogryzkami w Grzegorza Ciechowskiego, a za gwiazdy uchodziły grupy zwiastujące upadek polskiego punka, charakteryzujące się idiotycznymi ksywkami i adekwatnymi do nich tekstami.
Zawieszona po latach chuligańskich ekscesów impreza zdołała się jednak odbudować. W tym roku ma się nader dobrze i może się pochwalić imponującą listą gości oraz olbrzymim zainteresowaniem słuchaczy. Trudno sobie wyobrazić, by zdeklarowany fan szeroko rozumianej muzyki gitarowej był między 17 a 19 lipca gdzie indziej.
Na reputację tegorocznego jarocińskiego zlotu pracują w głównej mierze zagraniczne sławy. Bad Brains i New Model Army w swoim czasie wytyczyli duszącemu się punkowi nowe drogi, za co szanowani są nawet dzisiaj, w czasach dominacji indie. Ów nurt ma zresztą silną reprezentację.
Po pierwsze – Editors, porządnie zagraną i zaśpiewaną wariację w temacie Joy Division. Po drugie – IAMX, dziwaczny eksperyment w elektronicznym duchu. Po trzecie i najważniejsze – Animal Collective. Dla jednych będzie to doświadczenie dadaistyczne i psychodeliczne, dla innych popowe i hałaśliwe. Tak czy siak, nie wolno go przeoczyć.
Cudze chwalimy, chwalmy i swoje. Jest za co, bo organizatorzy zebrali śmietankę. Pomyślano zatem o dobrze zakonserwowanych, wciąż pełnych energii weteranach w wersji ostrzejszej (Acid Drinkers, Armia) i łagodniejszej (obchodzący 30-lecie Tilt). Uwzględniono najbardziej oczekiwane reaktywacje rewelacyjnych koncertowo zespołów – Kazika Na Żywo i Myslovitz. Nie zabrakło także głośnych debiutantów elektryzujących swymi brawurowymi popisami młodszych odbiorców – Reverox, The Black Tapes, Kumki Olik.