Nowojorscy Filharmonicy i Julianna Awdiejewa w Warszawie

Są dumą Ameryki, a ich szef idolem. Dziś i jutro wystąpią w Warszawie

Publikacja: 28.10.2010 01:23

Alan Gilbert jest szefem Nowojorskich Filharmoników od roku. Już pierwsze jego koncerty kończyły się

Alan Gilbert jest szefem Nowojorskich Filharmoników od roku. Już pierwsze jego koncerty kończyły się owacją na stojąco

Foto: Stowarzyszenie Ludwiga van Beethovena

Jak można nie być dumnym z orkiestry, która należy do najstarszych i najlepszych na świecie. Pierwszy koncert Nowojorscy Filharmonicy dali w grudniu 1842 roku, ale przez 67 lat grali jedynie za pieniądze ze sprzedanych biletów. Dopiero z początkiem XX wieku zarząd zaczął wypłacać regularne pensje, a członków orkiestry zatrudniono na rocznych kontraktach.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,555542.html]Zobacz galerie zdjęć[/link][/wyimek]

Tak jest zresztą do dzisiaj, choć najlepsi muzycy pracują po kilkadziesiąt lat. Muszą zresztą stale doskonalić swe umiejętności, bo konkurencja jest ogromna, na każde wakujące miejsce zgłasza się kilkuset chętnych. Do Nowojorczyków przez lata należało przecież pierwsze miejsce w Ameryce i na świecie. Obecnie w USA rywalizują z nimi symfonicy z Chicago czy Cleveland, ale to nadal marka niezwykła.

[srodtytul]Milionerzy melomani[/srodtytul]

Historia Nowojorskich Filharmoników to przykład, jak można odnieść sukces w dziedzinie, w której nie ma się żadnych tradycji, ale dysponuje się ogromnymi pieniędzmi. Nie byłoby orkiestry, gdyby nie milionerzy melomani, tacy jak król stali Andrew Carnegie, który w 1891 r. zbudował w Nowym Jorku wielką salę koncertową (Carnegie Hall) z widownią na ponad 2700 miejsc. Albo Avery Fisher, kolejny hojny sponsor, który patronuje obecnej ich siedzibie w Lincoln Center.

Sponsorzy są ważni, ich pieniądze zapewniają ok. 30 procent rocznego budżetu wynoszącego ponad 50 mln dolarów. Dotacje federalne, stanowe czy miejskie nie przekraczają 3 procent. Ale Nowojorska Filharmonia to przede wszystkim sprawnie zarządzane przedsiębiorstwo, połowę środków zdobywa ze sprzedaży biletów, nagrań i licencji, a aż jedna piąta to dochody pochodzące z działalności inwestycyjnej. Firma jest otwarta na nowinki techniczne, od czterech lat sprzedaje koncerty poprzez iTunes.

[srodtytul]Dyrygenci z importu[/srodtytul]

Przez lata pieniądze pozwalały też zdobywać najlepszych dyrygentów. Koncerty prowadzili Piotr Czajkowski, Antonin Dvořak czy Gustav Mahler. Na światowy poziom wprowadzali Nowojorczyków kolejni szefowie: urodzony we Wrocławiu Walter Damrosch, Włoch Arturo Toscanini, Brytyjczyk John Barbirolli, Grek Dimitri Mitropoulos czy Polak Artur Rodziński.

Nawet bowiem kiedy Amerykanie dorobili się już orkiestr na światowym poziomie, wciąż brakowało im rodzimych dyrygentów. Pierwszym był dopiero Leonard Bernstein, przez 11 lat szef Nowojorczyków. Jednak dopiero od roku mają oni dyrektora, który urodził się w ich mieście (choć matka jest Japonką). Na dodatek oboje rodzice byli skrzypkami w tej orkiestrze.

[srodtytul]Ulubieniec przechodniów[/srodtytul]

Nowy szef nazywa się Alan Gilbert i ma 43 lata, co dla dyrygenta jest wiekiem właściwie szczenięcym. Nowy Jork oszalał na jego punkcie. Już pierwsze koncerty kończyły się owacją na stojąco, a krytycy prześcigali się w zachwytach. „New York Times” pisał o pełnej przygód nowej erze w dziejach orkiestry, „New Yorker” – o odwadze Alana Gilberta. Opinie wyrażali też zwykli mieszkańcy.

– Otrzymuję mnóstwo komentarzy i sugestii od publiczności, a także od ludzi spotykanych na ulicach – opowiadał w jednym z wywiadów Alan Gilbert. – Jedni chcieliby więcej utworów współczesnych, inni Beethovena, ale niemal wszyscy namawiali mnie, bym podczas koncertów także rozmawiał z publicznością.

Alan Gilbert rzeczywiście to robi. To niejedyna innowacja, jaką wprowadził. Odświeżył repertuar na muzykę najnowszą, a z utworów skomponowanych w ubiegłym stuleciu wybiera te grywane rzadko. I chętnie rusza z orkiestrą w podróże. Nowojorczycy byli już z nim w Azji, ciągle wracają do Europy.

– Ponad połowę życia tu przecież spędziłem – wyznaje Alan Gilbert. – Znam niemal wszystkie europejskie lotniska, dziewięć lat mieszkałem w Sztokholmie, gdzie prowadziłem Królewską Filharmonię. W czasie obecnego tournée odwiedzę Hamburg, gdzie dyrygowałem orkiestrą radiową.

Podróż zaczęli we wtorek koncertem w Belgradzie i przez Lublanę dotarli do Warszawy. Potem będzie Wilno, Hamburg, Paryż i Luksemburg.

Tylko w Warszawie Nowojorczycy zagrają dwa koncerty. Na dziś przygotowali utwory kompozytorów niemieckich, do udziału w piątkowym wieczorze już dawno zaprosili zwycięzcę tegorocznego Konkursu Chopinowskiego. Od tygodnia wiadomo, że to Julianna Awdiejewa.

– Nie obawialiśmy się, że zagra z nami nieznany artysta – mówi dyrektor naczelny Zarin Mehta. – Zwycięzcy Konkursów Chopinowskich to muzycy najwyższych lotów.

4 stycznia 2011 Julianna Awdiejewa zagra z orkiestrą w jej siedzibie, Avery Fisher Hall w Nowym Jorku.

– Bilety sprzedają się świetnie – zapewnia Zarin Mehta. – Chętnych nie brakowało nawet wtedy, gdy nieznane było jeszcze nazwisko zwycięzcy konkursu.

Jak można nie być dumnym z orkiestry, która należy do najstarszych i najlepszych na świecie. Pierwszy koncert Nowojorscy Filharmonicy dali w grudniu 1842 roku, ale przez 67 lat grali jedynie za pieniądze ze sprzedanych biletów. Dopiero z początkiem XX wieku zarząd zaczął wypłacać regularne pensje, a członków orkiestry zatrudniono na rocznych kontraktach.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,555542.html]Zobacz galerie zdjęć[/link][/wyimek]

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"