Pomysł narodził się w czasie podróży. – Wracałem z Marcinem Kołaczkowskim z jakiegoś przedstawienia granego w Polsce – wspomina kompozytor Hadrian Filip Tabęcki. – I stwierdziliśmy, że trzeba zrobić widowisko, które dzięki swej tema-tyce mogłoby zyskać rozgłos. Rozważaliśmy różne tytuły, ale "Krzyżacy" Henryka Sienkiewicza przebili konkurencję.
Hadrian Filip Tabęcki ma 35 lat, od 1993 roku komponuje dla teatru, współpracuje ze śpiewającymi aktorami, ale nie stroni od muzyki poważnej, jest m.in. autorem czterech oratoriów. Młodszy od niego o trzy lata aktor, reżyser i założyciel Teatru Konsekwentnego Marcin Kołaczkowski opracował scenariusz. Musiał oczywiście zrezygnować z wielu wątków i postaci, skupił się na perypetiach sercowych Zbyszka z Bogdańca.
Widowisko zakończy się jak w powieści, bitwą pod Grunwaldem. – Nie zamierzamy akcentować, że Polacy pokonali odwiecznego germańskiego wroga, co zrobili Sienkiewicz oraz Ford w filmowej ekranizacji "Krzyżaków" – dodaje Hadrian Tabęcki. – Chcielibyśmy uświadomić widzom, że wojna niszczy życie jednostek i narodów. Od samej bitwy ważniejszy jest dla nas duet wodzów, którzy stają naprzeciw siebie i śpiewają podobne teksty.
– Hadriana znam od dawna jako świetnego kompozytora – mówi Paweł Kukiz. – A kiedy dostałem swoje songi, ze zdumieniem stwierdziłem, że ich teksty są zadziwiająco aktualne. Pierwszy mówi bowiem o krzyżu, który "nie to miał znaczyć, miał nadzieję dać". Drugi wzy-wa do zaprzestania wojen, bo mistrz krzyżacki Konrad von Jungingen, w którego się wcielam, był zwolennikiem pokojowego współistnienia.
Maciej Balcar z Dżemu będzie Jurandem ze Spychowa. – Jest tu ostre, rockowe granie w formule podobnej do "Jesus Christ Superstar" – wyjaśnia. – Moja partia interpretacyjnie wymaga dramatyzmu. Najtrudniejszy jest "Niemy song", śpiewany bez słów i opierający się w dużej mierze na improwizacji.