Jesteśmy w środku sezonu publikacji wyników sprzedaży mieszkań przez deweloperów z rynku kapitałowego, dane o popycie i podaży w największych miastach publikują też ośrodki analityczne. W kwietniu spadły stawki WIBOR, a w maju doszło do cięcia stóp przez RPP – ale w danych zmiany jakościowej nie widać...
Zacznijmy od sprzedaży mieszkań, bo to deweloperów najbardziej nurtuje. Mieliśmy pierwszą obniżkę stóp w maju, przy czym ona była spodziewana, więc stawki WIBOR zaczęły spadać już w kwietniu. O ile kwietniowa sprzedaż mieszkań była jeszcze bardzo kiepska, to w maju w największych miastach wystrzeliła w górę. Wtedy komentowałem, że za wcześnie, by mówić o tym, że popyt jest już na fali wznoszącej. Niestety, w czerwcu to się potwierdziło, przyszły spadki sprzedaży. Dlaczego tak się stało, skoro mieliśmy pierwszą po długiej przerwie obniżkę stóp i poprawę dostępności kredytów?
Upatruję tego we wstrzymywaniu się potencjalnych nabywców od podejmowania decyzji o zakupie mieszkań. Na rynku rządzi kredyt o przejściowo stałej stopie. Zakładając perspektywę dalszych obniżek stóp, po prostu opłaca się opóźnić decyzję, tym bardziej, że oferta mieszkań jest rekordowa, ceny są stabilne – a tam, gdzie nagromadzenie inwestycji jest największe, deweloperzy są skłonni do dawania dużych upustów.
Mówiąc krótko, powodów spadku sprzedaży w II kwartale upatruję właśnie we wstrzymywaniu się potencjalnych nabywców z decyzjami, w oczekiwaniu na kolejne spadki stóp.
Sytuacja na poszczególnych rynkach mieszkaniowych jest zróżnicowana.
Właśnie, część ośrodków raportuje wzrost sprzedaży kwartał do kwartału, według waszych analiz sprzedaż w siedmiu metropoliach skurczyła się...
Tak, o 5 proc., do 11,8 tys. lokali. Nie jest to jakiś dramatyczny spadek, sprzedaż jest mimo wszystko o 10-14 proc. lepsza niż w ostatnich dwóch kwartałach 2024 r.