Artysta nie żyje od 42 lat, ale jego muzyka nie przestaje fascynować. Nie tylko jazzmanów, ale i fanów kina, dla którego legendarny kompozytor napisał kilkadziesiąt rewelacyjnych soundtracków. Pamiętają o nim jego rodzinny Poznań, Ostrów Wielkopolski, gdzie robił maturę, czy Kraków, w którym już jako dorosły człowiek mieszkał. I oczywiście także Warszawa.
Czytaj rozmowę Jacka Cieślaka z Tomaszem Lachem
Stolica była domem artysty od przełomu lat 50. i 60. XX wieku. Grywał w tutejszych klubach studenckich – Hybrydach, Stodole, Medyku, a także w Filharmonii Narodowej i w Sali Kongresowej na festiwalach Jazz Jamboree. W styczniu 1968 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Wrócił do Warszawy po tragicznym wypadku, jakiemu uległ w Hollywood. Tu zmarł 23 kwietnia 1969 roku.
W dźwiękach i na ekranie
Co roku muzyka Krzysztofa Komedy pojawia się np. na festiwalu Niewinni Czarodzieje, organizowanym przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Dziś, w dniu urodzin legendarnego twórcy, zabrzmi w klubie Lokal Użytkowy. Program „Komeda – Chopin – Komeda" zaproponuje Lena Ledoff – rosyjska pianistka i kompozytorka z polskim paszportem.