Czy są powody, abyśmy zajmowali się Scharwenką? Mamy tylu rodzimych kompozytorów godnych wypromowania, a on w zagranicznych leksykonach czy encyklopediach funkcjonuje jako artysta niemiecki.
Urodził się w Szamotułach, niedaleko Poznania, i w Wielkopolsce spędził dzieciństwo. Przede wszystkim jednak Franz Xaver Scharwenka (1850 – 1924) był Europejczykiem, który doskonale odnalazłby się w naszych czasach. W jego muzyce i biografii mieszają się różne kultury i tradycje.
Ojciec August był Czechem, jego nazwisko pierwotnie pisane było Czerwenke. Z Pragi zawędrował do Szamotuł, gdzie poznał Apolonię Emilię, córkę okolicznych właścicieli ziemskich Goliszów. Panna nie miała wielkiego posagu, ale on jako architekt potrafił zapewnić jej w miarę dostatnie życie.
W połowie lat 60. XIX w. Scharwenkowie przenieśli się do Berlina, gdzie obaj synowie rozpoczęli poważną edukację muzyczną. Starszy, Ludwig Philipp, też został kompozytorem, był twórcą monumentalnych symfonii a la Bruckner, ale bardziej zajmował się pracą pedagogiczną. Franz Xaver wyfrunął w świat. W 1874 r. odbył tournée po Europie, USA i Kanadzie, trzy lata później skomponował koncert fortepianowy, który ugruntował jego pozycję artystyczną.
Jego grę krytycy określali jako olśniewającą, a on potrafił wykorzystać zdobytą pozycję. W 1881 r. założył konserwatorium w Berlinie, później otworzył jego filię w Nowym Jorku. W Ameryce był tak poważany, że gdy skomponował pierwszą (i jedyną zresztą) operę „Mataswintha", wystawiono ją w Metropolitan w Nowym Jorku.