Simon Rattle i Magdalena Kožena zmagają się z Carmen

Rodzinne protekcje czasami jednak kończą się katastrofą. Na festiwalu w Salzburgu doświadczył tego wielki Sir Simon Rattle, gdy ze swej czeskiej małżonki postanowił zrobić ognistą, seksowną Carmen – pisze Jacek Marczyński z Salzburga

Aktualizacja: 21.08.2012 12:40 Publikacja: 21.08.2012 12:21

Simon Rattle i Magdalena Kožena zmagają się z Carmen

Foto: materiały prasowe

Od kilku lat stanowią parę budzącą chyba największe zainteresowanie w muzycznym świecie. Szef Berlińskich Filharmoników, 57-letni dziś Simon Rattle i młodsza od niego prawie o 20 lat Magdalena Kožena poznali się w 2004 r. Oboje byli w małżeńskich związkach, ale postanowili wieść dalsze życie razem. Mają już dwóch synów, jednak ślub wzięli niedawno w jej rodzinnym Brnie.

Zobacz na Empik.rp.pl

Oboje wypracowali sobie własną pozycję artystyczną. Simon Rattle to dyrygent o nieprawdopodobnym autorytecie, Berlińscy Filharmonicy prosili go, by został ich szefem, Brytyjczycy są z niego dumni, czego dali dowód choćby zapraszając do uświetnienia ceremonii otwarcia ostatnich Igrzysk Olimpijskich. A on wykazał się ogromnym poczuciem humoru, dyrygując Jasiem Fasolą (Rowanem Atkinsonem) w popularnym temacie z filmu „Rydwany ognia".

Obdarzona delikatnym mezzosopranem Magdalena Kožena zyskała światową popularność subtelnymi interpretacjami Mozarta, a zwłaszcza muzyki dawnej. Kiedy w 2011 r. wystąpiła w Warszawie w wieczorze miłosnych pieśni renesansu i baroku całkowicie zauroczyła publiczność.

I oto teraz na festiwalu w Salzburgu ją wybuczano, na kolejnych przedstawieniach widzowie okazali się łagodniejsi, ale i tak oklaski otrzymuje mizerne. Wszystko dlatego, że Simon Rattle postanowił udowodnić, że jego żona zasługuje na to, by zaśpiewać Carmen w operze Georgesa Bizeta.

Sympatyczna Magdalena Kožena to wszakże całkowite przeciwieństwo legendarnej Cyganki. Nie tylko dlatego, że jest blondynką. Nie potrafi tańczyć, a przede wszystkim brak jej temperamentu i ognistego sexapilu, na którym budowały rolę Carmen legiony legendarnych śpiewaczek.

Na dodatek Magdalena Kožena ma głos o ładnej barwie, ale nikłej mocy. Simon Rattle zmusza więc biorących udział w spektaklu Wiedeńskich Filharmoników, by grali jak najciszej, ale i tak niewiele to pomaga. W momentach dramatycznych głównej bohaterki wieczoru po prostu nie słychać.

W tym przedstawieniu męczą się wszyscy; dyrygent z orkiestrą, a także przystojny, obdarzony dramatycznym nerwem niemiecki tenor Jonas Kaufmann, który z partii Don Josego uczynił swą popisową rolę. Tu musi bardzo starać się, by nie przyćmić swej partnerki.

Męczą się również widzowie, słuchając pozostałych wykonawców dobranych tak, by stanowili bezpieczne tło, na którym mogłaby zabłyszczeć Magdalena Kožena. Nie przejmuje się jedynie Austriaczka Genia Kühmeier prezentując pełnię swych możliwości wokalnych w roli Micaeli. Ale ona jest u siebie, pochodzi z Salzburga. W ten sposób powstała pierwsza inscenizacja „Carmen", w której bezbarwna zazwyczaj Micaela dostaje gorętsze brawa niż tytułowa bohaterka.

Jaki płynie z tego wniosek? Dość pesymistyczny, bo tzw. star system przetrwa każdą porażkę. Koncern EMI już ogłosił, że jego najcenniejszy gwiazdor, Simon Rattle będzie nagrywał „Carmen" Bizeta. Z inną wielką gwiazdą Magdaleną Koženą w roli głównej.

Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku