— Miał wpływ na spektakl — mówi Zadara. — Odbyliśmy cały ciąg wizyt w Hotelu Savoy. Planowaliśmy sposób, w jaki przedstawienie będzie zainstalowane w tym historycznym, ale rozpadającym się gmachu, bo zagra prawdziwy, realnie istniejący hotel. Wyprawiamy się w przestrzeń, na której odcisnęły piętno kolejne fatalne epoki w historii Polski. Dlatego budynek nie jest zbyt piękny, ani ciekawy wizualnie. Żeby zrozumieć, co w nim ciekawego, trzeba poznać jego przeszłość.
Praca w nietypowym dla działań teatralnych miejscu obfitowała w niecodzienne wydarzenia. — Obawialiśmy się nieprzyjemnych sytuacji, na szczęście nic takiego się nie zdarzyło — mówi Zadara. — Wręcz przeciwnie: muzycy dostali od mieszkańców hotelu butelkę whisky, w podziękowaniu za piękne melodie.
Będą grać na żywo — sentymentalne i piękne piosenki, które wywołują wspomnienia historii, jakie się w hotelowych murach wydarzyły. — Przecież tutaj ludzie się zakochiwali, spotykali, kłócili, przeżywali radości i rozterki — przekonuje reżyser.
Inscenizacja powieści w jego tłumaczeniu ma pomóc w rozszerzeniu kanonu literatury polskiej.
— W książce Rotha jest tylko jedna polska postać — podkreśla Zadara. — To zwraca uwagę na niewyobrażalną wręcz wielokulturowość naszego dziedzictwa. A jednak nie traktujemy powieści napisanych w językach mniejszości narodowych - po niemiecku, żydowsku czy rosyjsku - jako jej części. Trzeba to zmienić.
Pierwsza część spektaklu jest dokumentalna. Złożą się na nią m. in. wywiady z Jarosławem Suchanem, dyrektorem Muzeum Sztuki w Łodzi i Anną Schiller, teatrolożką, córką legendarnego inscenizatora Leona Schillera, który był również związany z Łodzią. Premiera 15 września.