- Ciarki przeszły mi po ciele, gdy po raz pierwszy usłyszałem w radiu "Love Me Do" - wspominał George Harrison w autobiografii zespołu pt. "Antologia".
John Lennon, Paul McCartney i George Harrison spotkali się w zespole The Quarrymen, istniejącym w Liverpoolu od 1957 roku. Grupa nieustannie zmieniała nazwę i skład, choć trzon pozostawał niezmienny. W połowie roku 1960, gdy w zespole grał szkolny kolega Lennona - Stuart Sutcliffe, grupa przyjęła nazwę The Beatles. Największa rotacja następowała na stanowisku perkusisty.
Na początku 1962 roku zespół w składzie: Lennon, McCartney, Harrison i Peter Best znany był w Liverpoolu i w Hamburgu, gdzie grywał w klubach dzielnic portowych. Starania menadżera zespołu, Briana Epsteina, by zdobyć kontrakt płytowy, nie przynosiły efektów. Chodząc z nagraniami zespołu od wytwórni do wytwórni, wszędzie spotykał się z odmową. Ostatecznie trafił do George'a Martina - producenta i dyrektora artystycznego firmy Parlophone Records (filii wytwórni Electrical & Mechanical Industries - znanej szerzej jako EMI).
Entuzjazm umiarkowany
Mimo umiarkowanego entuzjazmu, Martin zaproponował zespołowi sesję w studiu nagraniowym. - Na początku się krzywił, kiedy usłyszał nagrania, ale jednak coś w nich dostrzegł - mówi Piotr Metz, dziennikarz radiowej Trójki. Spotkanie z zespołem zostało wyznaczone na początek czerwca 1962 roku, niecały tydzień po powrocie grupy z kolejnej tury występów w Hamburgu. Sesja okazała się na tyle owocna, że Martin zaproponował sesję nagraniową, ale pod warunkiem zmiany perkusisty.
"George Martin był znany w EMI jako producent gorszych wykonawców, którzy nie byli poważnie traktowanymi artystami, jak choćby The Goons. (...) George dostawał +odrzuty+ i my byliśmy +odrzutami+. Zgodził się nas przesłuchać i mieliśmy niezbyt mocną sesję, a do tego on nie był zadowolony z gry Pete'a Besta. George Martin był przyzwyczajony do perkusistów mających wielkie poczucie tempa, bo wszyscy perkusiści z big-bandów, z którymi pracował, mieli świetne wyczucie tempa" - wspominał Paul McCartney w autobiografii zespołu.