Książka krytyczna czerpie swoją siłę z prawa do odrębnego oglądu rzeczywistości. Z postawy niezależnej, swobodnej i często kontrowersyjnej, a zatem sytuującej się na antypodach społecznych oczekiwań.
Krytyk powinien odczuwać i podtrzymywać przyswojoną, choć niejednokrotnie indywidualną – zdeterminowaną przez personalne doświadczenie – niezależność własnych ocen. Warunkiem niezbędnym do zachowania takiej autonomii byłaby wolność, pojmowana nie tylko jako dystans wobec repertuaru sezonowych mód, ale także jako zasadnicze odcięcie się od pokusy zdobycia realnego, politycznego znaczenia – niezgoda na wymianę ról społecznych i zastąpienie figury intelektualisty odrażającą sylwetką eksperta gotowego na każde skinienie władzy dążyć do legitymizacji jej nadużyć i haniebnych przekłamań.
Chorobą naszego czasu byłoby więc bezkrytyczne kapłaństwo, którego nadęta powaga przytępia zmysł obserwacji, izoluje od świata i zamyka w ciasnych formułach „wyższej konieczności" lub „poprawności politycznej".