Wieczny chłopiec musi dorosnąć

Czy można sobie wyobrazić udaną komedię romantyczną bez Hugh Granta? Choć wydaje się to niemożliwe, będzie trzeba, bowiem jeden z najważniejszych aktorów, którzy ukształtowali kanon gatunku i który dziś jest kojarzony niemal wyłącznie z nim, ma już 52 lata i czasy, kiedy bawił i wzruszał wypracowaną przez siebie postacią sympatycznego, nieco niezdarnego wiecznego chłopca, minęły bezpowrotnie.

Publikacja: 08.12.2012 00:10

Hugh Grant

Hugh Grant

Foto: materiały prasowe

Czy Grant zakończy karierę, jak deklaruje, czy też zdoła odnaleźć się w jakimś nowym emploi? Jedno jest pewne – aktor nie zamierza udawać młodzieniaszka i wygładzać zmarszczek za pomocą operacji plastycznych, uważając takie zabiegi za uwłaczające godności. Choć nadal jest kawalerem, często zmieniającym życiowe partnerki, zaczęły się u niego pojawiać pewne oznaki skłonności do spoważnienia.

Zobacz galerię zdjęć

Jedną z nich są jego wypowiedzi na temat dziecka urodzonego w zeszłym roku w wyniku przelotnego romansu. Jak przystało na brytyjskiego dżentelmena, wyraził zadowolenie z posiadania córki, stwierdził nawet, że ją lubi i chciałby spędzać z nią dużo czasu. To pewna zmiana w jego dotychczasowym wizerunku hulaki i kobieciarza. Także w życiu zawodowym już kilka lat temu zaczął – jakby przygotowując wierną publiczność na nieuchronne rozstanie – powoli odchodzić od ról, które przyniosły mu największą popularność w takich filmach, jak „Cztery wesela i pogrzeb" czy „Notting Hill".

W 2007 roku w filmie „Prosto w serce" zagrał zapomnianego gwiazdora muzyki pop z lat osiemdziesiątych, który powraca z artystycznej emerytury, by jeszcze raz odnieść sukces. Hugh Grant jest w nim niby nadal tym samym wiecznym chłopcem, ale jednak chłopcem mocno posuniętym w latach i skazanym na chałturzenie, by zarobić na chleb.

W „Słyszeliście o Morganach?" z roku 2009 wystąpił z kolei w roli statecznego małżonka w średnim wieku, który ukrywa się z żoną na zapadłej wsi jako ważny świadek policji. Następny, wyświetlany właśnie na ekranach kin „Atlas chmur" to już całkowite zerwanie z dawnym wizerunkiem – wśród kilku postaci zagranych tam przez Granta jest... ludożerca. W tym tygodniu telewizja przypomni dwa filmy z czasów, kiedy Hugh Grant był u szczytu popularności. Jednym z nich jest „Dziennik Bridget Jones" z 2001 roku, w którym zagrał szefa tytułowej bohaterki, nieustannie flirtującego z Bridget.

Drugi, zrealizowany rok później „Był sobie chłopiec", to jeden z najlepszych filmów w dorobku aktora, który nawiązując do swej „flagowej" postaci z poprzedniej dekady, nadał jej znacznie większą głębię i ukazał wewnętrzną przemianę. Bohater filmu Will Freeman dobiega już czterdziestki, ale wciąż czuje się nastolatkiem i wciąż podrywa nowe dziewczyny. Randkę z Suzie psuje mu Marcus – syn jej przyjaciółki Fiony. Dwunastolatek, przeżywający kłopoty z niezrównoważoną psychicznie matką, zaprzyjaźnia się ze zblazowanym mężczyzną. Chłopiec staje się sprzymierzeńcem Willa w zdobyciu serca pięknej Rachel i w końcu uświadamia egocentrycznemu Willowi, że żaden człowiek nie jest „samotną wyspą".

TYDZIEŃ Z HUGH GRANTEM

BYŁ SOBIE CHŁOPIEC SOBOTA | 22.05 |

TVN DZIENNIK BRIDGET JONES WTOREK | 16.25 | HBO 2.

Czy Grant zakończy karierę, jak deklaruje, czy też zdoła odnaleźć się w jakimś nowym emploi? Jedno jest pewne – aktor nie zamierza udawać młodzieniaszka i wygładzać zmarszczek za pomocą operacji plastycznych, uważając takie zabiegi za uwłaczające godności. Choć nadal jest kawalerem, często zmieniającym życiowe partnerki, zaczęły się u niego pojawiać pewne oznaki skłonności do spoważnienia.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem