Rozmowa z Januszem Kukułą

Z Januszem Kukułą, dyrektorem Teatru Polskiego Radia rozmawia Małgorzata Piwowar

Aktualizacja: 02.06.2013 11:14 Publikacja: 02.06.2013 11:02

Rozmowa z Januszem Kukułą

Foto: materiały prasowe

h

h

Jaka jest dziś kondycja Teatru Polskiego Radia?

Janusz Kukuła:

Sytuacja jest stabilna i precyzyjnie realizujemy wszystkie plany. Mamy przygotowany repertuar do końca roku. Wiemy kto, co i za ile. Zrealizowaliśmy już 60 słuchowisk, do końca grudnia powstanie jeszcze 48. Dokładnie tyle co w ubiegłym roku. Dzięki przychylności Pierwszego Programu PR pasma słuchowisk zostały utrzymane. Została jedynie zmieniona godzina emisji – w mojej opinii – na lepszą. A więc w przeszłość patrzymy z dumą, w przyszłość z nadzieją.

Czy to znaczy, że ominął was kryzys ekonomiczny?

Kryzys nie mija, ale radzimy sobie dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Audiowizualnego. To nowy sposób finansowania produkcji słuchowisk. Uważam, że jest to system skuteczny i nowatorski.

Wygląda na to, że jest pan władcą wyspy szczęśliwej... Nie dotyka pana problem słupków słuchalności?

Ostatnie badanie słuchalności mówi o 500 tysiącach słuchaczy, poprzednie wyniki informowały o trzystutysięcznym audytorium każdego słuchowiska. Ten duży wzrost nas bardzo cieszy, mówi bowiem o rosnącym zainteresowaniu sztuką radiową. Staramy się to zainteresowanie pogłębić, opowiadając historie, które bawią, uczą i skłaniają do refleksji.

Jaka grupa słuchaczy jest najliczniejsza?

Nie faworyzujemy żadnej grupy. Nie wiem, jak moglibyśmy je definiować. Szanujemy przyzwyczajenia naszych odbiorców. W radiu sprawdzają się opowieści niezbyt skomplikowane formalnie. Muszą być opowiadane precyzyjnie i posiadać jasne przesłanie. Nie można mnożyć postaci ani sytuacji. Nadmierne komplikowanie odbiera 45-minutowej formie czytelność. Dla mnie wzorcowym przykładem umiejętności kreacyjnej rozmowy ze słuchaczami jest twórczość Andrzeja Mularczyka. W teatrze radiowym brakuje mi dziś jedynie eksperymentu formalnego, który kiedyś był obecny w sztuce radiowej. Ale z drugiej strony, kiedy przyglądam się radiowej twórczości w Europie widzę, że tam jest podobnie.

Wśród zaplanowanych do realizacji słuchowisk są tak odważne propozycje, jak: „Ptaki" Arystofanesa, „Beniowski" Słowackiego. To trochę literatura z innego świata...

Mamy jeden świat, ale jestem bardzo przywiązany do tradycji. Zależy mi, żeby pojawiały się tytuły należące do kanonu kultury, lecz nowocześnie zrealizowane. Choć trzeba przyznać, że lektura tych utworów nawet w komfortowych domowych warunkach nie jest łatwa. Często towarzyszy jej zdziwienie: jak aktualnie brzmią te utwory w XXI wieku. Często z pomocą przychodzi nam też technika pokazująca inny wymiar naszych możliwości ekspresji – np. wykorzystywanie technologii dźwięku przestrzennego.

Co jest sukcesem minionego roku?

Nie zdarzyło się, żeby wartościowy projekt nie został zrealizowany. I mam nadzieję, że tak się nie zdarzy. Powodem do satysfakcji jest także różnorodność realizowanych utworów – od klasyki, utworów staropolskich – po współczesne. Gdyby prześledzić roczną produkcję, okazałoby się, że to bardzo interesujący zapis naszej świadomości, naszego sposobu patrzenia na świat, bardzo dużo mówiący o społeczeństwie. Cieszy mnie też zainteresowanie naukowców naszą pracą. Na Uniwersytecie Łódzkim pani profesor Elżbieta Pleszkun-Olejniczakowa prowadzi zakład zajmujący się sztuką radiową – młodzi ludzie piszą prace magisterskie, doktoraty, uczą się, słuchają, często przyjeżdżają do nas. Wnikliwe recenzje przesyłają nam słuchacze. Dostajemy wiele dowodów uznania. To budujące, bo pokazuje, że nie działamy w próżni. Jestem też dumny ze sposobu, w jaki uczciliśmy Rok Korczakowski. Chyba jako jedyni w Polsce przedstawiliśmy utwory specjalnie realizowane z tej okazji. I robiliśmy to konsekwentnie przez cały rok.

Teatr PR wciąż jest terenem międzypokoleniowych spotkań twórców. Dla młodych artystów to często miejsce uczenia się nowych umiejętności warsztatowych aktorskich, reżyserskich. Ciągle działa magia tego miejsca. Przychodzą tu w poszukiwaniu nowych emocji i wyzwań zawodowych. Sprawdzają, czy radio jest rzeczywiście takim wyjątkowym miejscem.

Co jest już zamkniętą kartą Teatru Polskiego Radia?

Nie ma zamkniętych kart. Jest przenikanie historii i teraźniejszości. Żałuję tylko, że dziś nie stać nas na wielkie produkcje „na żywo", takie jak „Wesele", „Pan Tadeusz", „Warszawianka". To widowiska (i słuchowiska jednocześnie) wymagające wielomiesięcznych przygotowań i specjalnych, niemałych budżetów. Moim marzeniem jest realizacja „Dwóch teatrów" Szaniawskiego. Co roku podejmuję próbę wystawienia tego dramatu, który chciałbym pokazać w studiu radiowym im. Lutosławskiego. Wciąż mam nadzieję, że w końcu mi się uda.

Dlaczego stacje komercyjne nie produkują słuchowisk?

Nie wiem, bo skąd miałbym wiedzieć? To nie mój problem. Sądzę jedynie, że komercyjne polskie radiofonie skupiają się przede wszystkim na muzyce, podobnie jak inne tego typu stacje nie tylko u nas. Do ludzi mówią krótko i szybko. A słuchowisko wprawdzie jest żywiołem, ale artystycznym, a nie – realizacyjnym. Wymaga przygotowń, szczególnych kompetencji. To elita elit. O słuchowiska dbają nadawcy publiczni. Podobnie jest w Europie.

Jak wygląda sytuacja Teatru Polskiego Radia w Polsce na tle europejskich radiofonii?

Radiofonie: włoska, niemiecka, rosyjska, brytyjska, szwedzka – są fenomenalne. Na ich tle wypadamy jednak bardzo dobrze. Na najważniejszych festiwalach zawsze jesteśmy w czołówce. Mamy w dorobku najważniejsze nagrody – i Prix Italia, i Prix Europa. Teraz pojawił się jeszcze festiwal w Chorwacji, do którego zgłaszane są słuchowiska, które w nowy, często nowatorski sposób, interpretują dawna literaturę. I tam również jesteśmy obecni.

Świat sztuki radiowej żyje, jest dynamiczny, powstają nowe świetne utwory. Na festiwalu Dwa Teatry rok temu prezentowaliśmy dokonania BBC, a w tym roku przedstawimy trzy znakomicie zrealizowane propozycje rosyjskie – Turgieniewa, Czechowa i Wyrypajewa.

Czy budżety jakie mają do dyspozycji zagraniczne publiczne radiofonie są porównywalne z polskimi?

Ależ skąd. Najlepszą sytuację finansową mają Niemcy. Zszokowała mnie informacja, że budżet tamtejszej telewizji i radiofonii wynosi 5 mld euro rocznie, a Polski... pół miliarda złotych. To mówi wszystko. My mamy świetnych pisarzy i fantastycznych aktorów. Kochamy ich, a oni nas. I jeszcze mamy niezmierzone pokłady entuzjazmu.

Jeśli zaryzykuję stwierdzenie, że Teatr PR jest najbardziej konserwatywną instytucją kultury, to będzie dla pana komplement, czy opinia, która panu nie pochlebia?

Dużo pani ryzykuje tym pytaniem. Już mówiłem, że cenimy dorobek przeszłości, ale na tradycji budujemy nowatorskie rozwiązania. Staramy się rozwijać wyobraźnię naszych słuchaczy. To jest „teatr wyobraźni", a przecież wyobraźnia jest bezcenną wartością dla człowieka. To na niej opiera się świat uczuć i myśli.

rozmawiała Małgorzata Piwowar

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla