Najlepszy w historii program Festiwalu Legend Rocka odbywającego się od siedmiu lat w amfiteatrze Doliny Charlotty przyciągnie rekordową publiczność. Pierwszy koncert już dziś.
Ten festiwal to okazja, by przypomnieć sobie muzyczne fascynacje z lat młodości. Do głuszy między Słupskiem a Ustką, gdzie przy ośrodku spa powstał amfiteatr, przyjeżdżają całe rodziny. Ojcowie, by pokazać nastoletnim dzieciom, czego słuchali trzy, cztery dekady wcześniej. Młodzi, by posłuchać dobrego gitarowego grania.
Pająk wciąż straszy
Już dziś mroczne wizje z rockową swadą roztoczy ojciec chrzestny horror rocka. „Cześć Polsko, tu Alice Cooper, będę w Dolinie Charlotty 1 sierpnia i lepiej tam przyjedźcie, bo wiem, gdzie mieszkacie" – zaprasza bohater pierwszego koncertu poprzez stronę internetową festiwalu, choć brzmi to jak pogróżka.
Kto sądzi, że Alice Cooper już nie straszy jak kiedyś, niech sięgnie do zapisów jego ostatnich koncertów w sieci. Jest co oglądać i czego posłuchać, bo towarzyszy mu zespół kompetentnych heavymetalowców. Będzie więc prawdopodobnie straszliwa opowieść o „Czarnej wdowie", niosącym śmierć pajączku, w którego sugestywnie przeobrazi się wokalista. Będą jego nieodzowne rekwizyty: gilotyna, elektryczne krzesła, spływająca sztuczna krew, wampiry i inne atrybuty tzw. szok rocka.
O utworach Coopera pozytywnie wyrażał się sam Bob Dylan. W wielkim stylu powrócił do dawnej świetności w 1989 r. wraz z albumem „Trash", którego producentem był spec od „odświeżania" brzmienia Desmond Child.