Duchy i wampiry w książkach dla dzieci

"Zwłokopolscy", "Domowe Duchy", "Wampirek w Dolinie Lamentu" – to tylko niektóre tytuły z dostępnych w księgarniach współczesnych bajek i opowieści dla dzieci z gatunku grozy - pisze Monika Janusz - Lorkowska.

Aktualizacja: 04.11.2013 12:36 Publikacja: 04.11.2013 12:30

Duchy i wampiry w książkach dla dzieci

Foto: materiały prasowe

Czy aby na pewno grozy? Po lekturze ma się zupełnie inne odczucia. Współczesne „niesamowite" historie dla dzieci, z wilkołakami, wampirami, trupami i duchami w tle (czy nawet na pierwszym planie), są najczęściej przygodową komedią. Parodią gatunku,  „wariacją na temat".

Zobacz galerię zdjęć

Książki pozostawiają takie same wrażenia jak udane, pełne psoty i maskarady,  zabawy dzieci podczas Halloween. Jakkolwiek by nie rozpatrywać Halloween – zwolennicy święta twierdzą, że pomaga ono oswoić się z tematem śmierci, przeciwnicy, że „to oswajanie" odbywa się w sposób bezrefleksyjny i pogański, - jedno jest pewne, dzieciaki się tego dnia najczęściej po prostu dobrze bawią. Lubią się bać. Strach to emocje. A okiełznany, nazwany i wyśmiany strach jest niegroźny. Daje poczucie mocy, przygody i wtajemniczenia.  Tymi samymi walorami uwodzi najmłodszych wampirkowo-trupkowa, osadzona we współczesnych realiach literatura.

Hitem jest osiemnastoczęściowa już seria niemieckiej autorki Angeli Sommer-Bodenburg o przyjaźni dziewięcioletniego chłopca z wampirkiem, adresowana do dzieci w wieku od 7 lat. Jej „wampiriada" sprzedała się dotąd w 10 milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na 30 języków. Poszczególne części były adoptowane na duży i mały ekran, a także na sceny młodzieżowych teatrów.  Niesamowitość opowieści  zaczyna się pewnego wieczoru w pokoju chłopca o imieniu Antek. Przez okno wskakuje tam nieproszony gość – na pierwszy rzut oka też kilkuletni chłopiec. Ale ma czerwone oczy, długie, ostre zęby, i roztacza wokół siebie zapach stęchlizny. To Rydygier, który jest młodym, ledwie stupięćdziesięcioletnim wampirem, i wraz z liczną rodziną mieszka w starym grobowcu. Przyjaźń z nim nie jest łatwa – wymaga uwagi, lojalności. Ostrożności! Ale dostarcza też wielu wrażeń i przygód, najczęściej komediowych.

Na podobnym koncepcie – przyjaźni i przygody, opiera się fabuła książki polskiej autorki Iwony Czarkowskiej „Kazio i skrzynia pełna wampirów". Tu też jest dom na skraju miasteczka. Ale wampiry i ludzie zamieszkują do wspólnie. Żyją w nim: tytułowy bohater Kazio, jego mama i tata, oraz siostra Kazia - Basia, i  młodszy brat Kazia - Staś, a także jamnik o imieniu Wampir i cała rodzina wampirów: babcia Fibrycukella, która umie czytać w myślach, dziadek Hengogard - nienasycony łakomczuch i Zuzulina – mała wampirka, przyjaciółka Kazia.  Opowieść Czarkowskiej jest dla młodszych czytelników niż seria Angeli Sommer-Bodenburg.  Niewielkie gabaryty książeczki zapewniają szybką lekturę. Treść okraszona jest ogromną dawką humoru. Przy czym podobnie jak w „Wampirku" Angeli Bodenburg , na wesoło przemycane są poważniejsze tematy – relacje w rodzinie, waga przyjaźni, tolerancja,  przełamywanie uprzedzeń i stereotypów, akceptacja odmienności swojej i osób z otoczenia.

Wśród korowodu halloweenowych postaci są też oczywiście prócz wampirów inne upiory, duchy i czarownice. Polską czarownicą, której większość zainteresowanych gatunkiem czytelników i czytelniczek może jeszcze nie znać, jest ta, która mieszka „piętro niżej", a którą w książce „Czarownica piętro niżej"  opisał Marcin Szczygielski. Jego książka to rzecz o wakacjach pełnych dobrze kończących się przygód dziewczynki z Warszawy. Dziesięcioletnia Maja spędza lato u praciabci (siostry prababci) w starej kamienicy na przedmieściach. I tu fabuła rozgrywa się na granicy światów  - miasta i wsi, domu i ogrodu, piwnicy i strychu, teraźniejszości i przeszłości, dnia i nocy, życia i śmierci. Są i duchy, i gadające koty, i kwiaty z przewodem pokarmowym, liso-wiewórki, no i czarownice oczywiście. A także świetne ilustracje – rysunki Magdy Wosik. Tylko zombies nie ma.

Ci ostatni za to są bohaterami „Zwłokopolskich" Marcina Pałasza (niedawno ukazała się druga część – „"Władcy nocy Zwłokopolscy"). Zwłokopolscy, poza drobnym faktem przebywania w dziwnym stanie „żywej śmierci" (zombies), niczym nie różnią się od innych polskich rodzin, a ich dzieci przeżywają w szkole podobne i równie zabawne przygody co ich koledzy z „Szatana z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego czy ze „Sposobu na Alcybiadesa" Edmunda Niziurskiego.  Tyle, że mają przy tym słabość do różnych rzeczy w formalinie, szkieletów omawianych podczas lekcji biologii i  intrygują zielonkawą cerą. Bohater „Zwłokopolskich", dziesięcioletni Piter , mieszka w Pietrzykowie i ma nie lada zadanie – musi rozpracować  i pokonać szajkę, która próbuje przejąć sekrety jego rodziny, takie jak tajniki teleportacji czy umiejętność  zamieniania kotów w tygrysy. Jednocześnie chłopiec zakochuje się koleżance z klasy..Wszystko dzieje się jednocześnie. Fabuła kipi akcją. Jak w każdym niemal nastoletnim życiu.

Najmłodszym czytelnikom, tym w wieku przedszkolnym, poleciłabym z „halloweenowej" serii dwie opowieści o duchach.

Pierwsza to „Domowe Duchy", autorstwa bałkańskiej autorki Dubravki Ugrešić, znanej raczej z powieści dla dorosłych. Jej książkę, jak i każdy dom (co sugeruje autorka), zamieszkują takie duchy jak Huncwot, Perforaczek, Gligluś, Chowaniec, Paskud, Indianin zza Fotela, Jojśpik, Zakwas, Cuch,  Stukpuk,  Myszołek, Ten co Skrzypi Drzwiami, Bambosz, Palcożerek, Pieszczoch, Zmiotek, Szurszur, Tiktak, Tutivillus, Podmuch, Trybik, Zielony Kciuk, Pasibrzuch i inne! Cała banda psoci, dokucza i utrudnia życie nam, zwykłym śmiertelnikom. Te duchy i duszki są odpowiedzialne m.in. za tajemnicze zniknięcia zabawek i drobnych przedmiotów, bałagan w torebce, ubywanie łakoci w spiżarce, nieprzyjemne zapachy pojawiające się nagle i „niewiadomo skąd"  i za skrzypienie podłogi (zwłaszcza w ciemnościach). A jednak gdy się je pozna, i nazwie po imieniu, to lepiej układają się relacje w domu i w rodzinie. Polecam również ze względu na niezwykłe ilustracje wielokrotnie już nagradzanej za swoje kolaże Iwony Chmielewskiej.

Druga „duchowa" bajka dla małych to historia „O duchu, który się bał" stworzona przez Sannę Töringe.

Czego boi się duch? Ano drżą mu kolana np. przed wampirem. „Kolana" w przenośni.  Duch bowiem ich nie ma, za to ze strachu „traci"głowę, spada ze schodów, biega chaotycznie po lesie. Tymczasem wampir też ma lęki. Każdej nocy panicznie rozmyśla o tym, że w szafie czai się kościotrup. I okazuje się, że w szafie faktycznie kościotrup mieszka. Ma beret w kwiaty i trzewiki na obcasach. I marzy by zaznać spokoju. A tu wszyscy krzyczą na jego widok. Mało tego, kościotrup boi się potwora w piwnicy, potwór w piwnicy boi się... - myszy, itd., itd. Każdy ma swojego stracha. Zabawna opowieść szwedzkiej pisarki to przede wszystkim historia o potworach, które czają się w ludzkiej głowie.

Czy aby na pewno grozy? Po lekturze ma się zupełnie inne odczucia. Współczesne „niesamowite" historie dla dzieci, z wilkołakami, wampirami, trupami i duchami w tle (czy nawet na pierwszym planie), są najczęściej przygodową komedią. Parodią gatunku,  „wariacją na temat".

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla