Reklama

Naturalna potrzeba śpiewania

Wschodząca gwiazda brytyjskiej wokalistyki jazzowej Anthony Strong wystąpi na czterech koncertach w Polsce - pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 08.02.2014 10:04 Publikacja: 07.02.2014 18:30

Anthony Strong - W niedzielę zagra w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej.

Anthony Strong - W niedzielę zagra w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej.

Foto: materiały prasowe

Już w sobotę 8 lutego Anthony Strong zaśpiewa akompaniując sobie na fortepianie w Fabryce Trzciny. W niedzielę zagra w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej. Ten koncert będzie transmitowany na antenie Trójki. W poniedziałek 10 lutego wystąpi w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, a dzień później w Synagodze pod Białym Bocianem we Wrocławiu. Artysta promować będzie album „Stepping Out" wydany w 2013 r. przez francuską wytwórnię Naive, która wcześniej odkryła talenty m.in. Adele, Carli Bruni i Katie Melui.

Zobacz na Empik.rp.pl

Anthony Strong jest porównywany do innego brytyjskiego wokalisty i pianisty Jamiego Culluma. Podbonie jak on sam pisze sobie piosenki, śpiewa i gra na fortepianie. Nie jest natomiast tak ekspresyjny, jego styl bliższy jest Mattowi Duskowi, popularnemu w Polsce wokaliście z Kanady. Wszystkim wymienionym śpiewakom patronuje ten największy głos wszech czasów - Franka Sinatry. Od niego Anthony Strong zapożyczył epicki styl, w swoich piosenkach opowiada historie tak sugestywnie, że stają się naszymi. Śpiewa przy tym w swobodny, wręcz naturalny sposób.

Brytyjski wokalista, pianista i autor piosenek ukończył Royal Academy of Music oraz The Guildhall School of Music and Drama. Już na studiach był muzykiem sesyjnym, akompaniował m.in. Charlotte Church, Michaelowi Boltonowi i Jocelyn Brown, występował w programach telewizyjnych. W 2009 r. wydał swój debiutancki album „Guaranteed!", na który napisał oryginalny repertuar. Jedynym standardem był utwór „I Won't Dance". Przychylne recenzje zachęciły go do dalszej pracy nad własnymi piosenkami. Występował przed gwiazdą wieczoru Chrisem Bottim w roli supportu. Zagrał też rolę Jerry Lee Lewisa w wystawianym na West Endzie musicalu „Million Dollar Quartet". W tym czasie nagrał krótki album, tzw. epkę „Delovely" (2011) z czterema standardami i jedną własną piosenką.

Podpisanie kontraktu z wytwórnią Naive pozwoliło mu na nagranie albumu o wyrafinowanym brzmieniu z udziałem znakomitych muzyków: australijskiego trębacza Jamesa Morrisona, brytyjskiego saksofonisty Nigela Hitchcocka, perkusisty Sebastiana De Kroma i kontrabasisty Toma Farmera. Aranżacje rozpisał na sekcję instrumentów dętych i smyczki. Napisał kilka własnych kompozycji i sięgnął po ulubione standardy. Pierwsze w Polsce koncerty przybliżą nam artystę, który z pewnością zasługuje na uwagę i szersze uznanie.

Reklama
Reklama
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama