Pancerny wóz Beatlesów. Film o The Beatles na DVD

O tym, jak The Beatles kończyli epokę segregacji rasoweji i szokowali Amerykę, opowiada m.in. film Rona Howarda, który ukazał się właśnie na DVD.

Aktualizacja: 27.11.2016 19:53 Publikacja: 27.11.2016 17:35

Foto: Universal Music

W 1964, rok po rozpoczęciu beatlemanii, United Artist zażądało od reżysera Richarda Lestera, by szybko nakręcił niskobudżetowy film z udziałem Beatlesów, „bo pod koniec roku nikt o nich nie będzie pamiętał!".

Pytanie stawiane muzykom „Kiedy pęknie bańka ich sławy?" przewija się przez cały dokument „The Beatles: Eight Days A Week. The Concert Years 1962–1966". Film Howarda, laureata Oscara za „Piękny umysł" oraz Emmy za serial „Bogaci bankruci", pokazuje, że Beatlesi nie tylko machali głowami, ale również myśleli.

Inny kolor skóry

Podczas triumfalnego tournée po Ameryce mieli zagrać w Jacksonville, mieście, w którym czarna społeczność miała kontakt tylko z jednym białym człowiekiem: dostawcą żywności. Na koncertach potomków niewolników obowiązywała zasada getta. Skończyły się uśmiechy i absurdalne żarty: czwórka zakomunikowała, że jeśli na stadionie panować będzie segregacja, nie wystąpią.

– Ich show to była pierwsza okazja, żeby spotkać ludzi o innym kolorze skóry – mówi uczestniczka koncertu.

– Nie byli dla nas ani biali, ani czarni, oni byli po prostu Beatlesami, otwartymi ludźmi, z którymi każdy może się zaprzyjaźnić – wspomina aktorka Whoopi Goldberg. Z mamą była na nowojorskim koncercie, gdzie grupa pobiła ówczesny rekord frekwencji: słuchało ich 56 600 fanów.

– Firma Vox wyprodukowała specjalne 100-watowe kolumny – wspominał Harrison, śmiejąc się z mocy, którą dziś ma domowy sprzęt.

– Nie było sensu organizować koncertów dla 5 tys. słuchaczy, gdy 50 tys. miało wrzeszczeć na zewnątrz sali – mówi Larry Kane, dziennikarz, który towarzyszył Beatlesom na tournée po Ameryce. Ojciec kazał mu uważać, bo „kwartet tworzą źli ludzie, chcący zniszczyć amerykańskie społeczeństwo". Kane ironizował, że zespół zakłóca porządek społeczny, bo fanki piszczą i rzucają w idoli żelkami.

Beatlesi wywołali rewolucję obyczajową, która zaczęła się od fryzury w stylu „włosy obcięte na garnek", jak to określił prześmiewczo McCartney. Trzeba zobaczyć 20-latki z roku 1963, by zrozumieć, co zawdzięczały liverpoolczykom. Nosiły się jak stare ciotki, a dzięki beatlemanii mogły zrzucić gorset starej mody.

– Cały dzień przed koncertem w Hollywood Bowl stroiłam się i czesałam włosy, uważając za oczywiste, że właśnie mnie wyłowią z tłumu liczącego 15 tys. widzów! – mówi z autoironią aktorka Sigourney Weaver znana z roli w „Obcym".

Beatlesi pozowali na luzaków, co czasami dawało wrażenie infantylności, ale nad wszystkim czuwał menedżer Brian Epstein, syn właściciela sieci sklepów muzycznych w Liverpoolu.

– Nosili niechlujne skórzane kurtki i nie dbali o prezencję – mówił Epstein. Podpisał z bigbitowcami kontrakt menedżerski i wysłał do krawca, który uszył im eleganckie garnitury.

Pomogły przebić mur konserwatywnego oporu w branży fonograficznej. Produkcją nagrań zajął się szacowny George Martin, nagrywający wcześniej płyty komików, w tym Petera Sellersa. A Beatlesi w przebraniu robili swoje. Ringo Star parodiował w Ameryce na konferencjach Elvisa Presleya.

– Zachowywali się jak rasowi komicy, czyli improwizowali, mówiąc, co im ślina na język przyniesie, doprowadzając słuchaczy do śmiechu – komentuje komik Eddie Izzard.

Gdy zaczęli grać na stadionach, bo zarabiali głównie na występach, nie było im jednak do śmiechu. Pierwszy w roli megagwiazdy poczuł się źle Lennon. Wołał o pomoc w „Help". Harrison mówił Epsteinowi, że nie życzy sobie grać na stadionach.

Beatlesi chcieli się rozwijać, a nie być maskotką milionów. Walczyli o nową tożsamość. Na pierwszy ogień poszedł Lennon, krytykowany za stwierdzenie, że stali się więksi od Jezusa. – Gdybym powiedział, że sławniejsza od Jezusa jest dziś telewizja, pewnie nikt by nie polemizował! – szydził w Ameryce, gdzie masowo palono albumy w geście protestu. Ale sale były pełne. – Cóż: John powiedział rzecz smutną, ale prawdziwą: kościoły zaczęły pustoszeć – puentował McCartney.

Cenzura okładki

Buntowali się, gdy ktoś chciał ich zawłaszczyć. Odmówili wspólnego obiadu z żoną dyktatora Marcosa. Wzbogacali brzmienie, używając efektów granej do tyłu taśmy, i marzyli o artystycznej oprawie muzyki. Manifestem stała się „rzeźnicka okładka" Boba Whitakera z fragmentami surowego mięsa i połamanymi bestialsko lalkami. Cenzura jej nie zaakceptowała.

– Myślałem o tym, jak samotny musi się czuć w show-biznesie Elvis – mówił Harrison. – Nas było czterech i zawsze się wspieraliśmy. Ale wymuszono na nas dorosłość, straciliśmy młodość. Byliśmy jak rabarbar w szklarni: musieliśmy dojrzeć szybciej.

– Na stadionowych koncertach był taki wrzask, że nic nie było słychać, przestało chodzić o muzykę – stwierdził Lennon.

Pośród wielu pierwszy raz publikowanych migawek jest i ta z amatorskiej kamery. Pokazuje pancerny wóz wywożący Beatlesów ze stadionu w San Francisco. Właśnie w tym wozie zadecydowali, że koniec z koncertami. Zagrali potem tylko raz w styczniu 1969 roku na dachu siedziby Apple. I na film będący zapisem tego wydarzenia czekają teraz fani The Beatles. Bańka beatlesowskiej sławy nie chce pęknąć.

Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka