Zdecydowanie. Gdy jako dziecko grałem jedną ręką, nie miałem kłopotu z doborem drugiej jako harmonicznego akompaniamentu. A pierwszym konkursem, w którym brałem udział, był właśnie Konkurs Bachowski w Gorzowie Wielkopolskim. Miałem 11 lat, a zdobyłem I nagrodę w najstarszej grupie wiekowej. Utwory Bacha grałem wtedy, nie używając pedałów fortepianu, bo nie sięgałem do nich nogami. W programie był też obowiązkowy nokturn Chopina, musiałem wówczas zsunąć się z krzesła i wykonałem go właściwie na stojąco. Na moim pierwszym występie z orkiestrą w 1997 roku w radiowym Studiu im. Lutosławskiego też był Bach, koncert A-dur. Naprawdę lubiłem jego muzykę, byłem zafascynowaną jej wielogłosowością.
Długo jednak trwało, nim zdecydował się pan swojego Bacha pokazać na płycie.
Od dawna mam w repertuarze jego utwory, które na tle innych kompozytorów dobrze pasują do programów koncertowych, niekoniecznie jednak powstałaby z nich płytowa całość. A poza tym, zanim wejdzie się do studia, trzeba utwór ograć w różnych salach, w różnych warunkach akustycznych, na różnych fortepianach. W listopadzie 2015 roku ten moment w końcu nadszedł i wydaje mi się, że powstało ciekawe połączenie. Są na płycie dwie partity, obudowane koncertem włoskim, czterema duetami, dodałem jeszcze fantazję i fugę a-moll, bardzo organowy utwór.
A Bach z orkiestrą?
Nagranie na płytę jego koncertów byłoby bardzo ciekawe, ale moje bliższe plany związane są raczej z Beethovenem. Mam teraz dużo występów z jego trzecim i piątym koncertem, wcześniej wykonywałem drugi i czwarty, więc warto byłoby je utrwalić na płycie. Nie wiem, czy zdecyduję się od razu nagrać wszystkie pięć, choć od pewnego czasu taki pomysł coraz bardziej mnie pociąga. Zresztą od dawna namawia mnie na to firma Deutsche Grammophon.
Polska publiczność jednak nie bardzo wie, co pan właściwie porabia.