Tymczasem właśnie to praca w zespole pozwala na kreowanie liderów i jednocześnie uczy, jak być częścią spójnej całości. Czyli czegoś, czego niejednokrotnie brakuje nam w całym życiu kulturalnym.
– Większość krajów na świecie ma rozwinięty system edukacji orkiestrowej młodych artystów, ponieważ to jest ich przyszłość. Natomiast w Polsce przez lata skupiano się głównie na indywidualnych umiejętnościach, a wspólne granie w tym zakresie pojawia się zbyt rzadko w programie nauczania. Wszyscy dyrektorzy polskich zespołów symfonicznych w Polsce dostrzegają te braki – mówi Wojciech Walczak, dyrektor Lutosławski Youth Orchestra.
Inaczej ujął to wenezuelski dyrygent Ilyich Rivas, gdy kilka lat temu prowadził młodzieżową I, Culture Orchestra, utworzoną przez Instytut Adama Mickiewicza: – Taka orkiestra jest jak pralka, w której mieszają się różne dusze, wymieniając się kolorami – powiedział. – Jej członkowie przyjechali z różnych szkół i w ciągu kilku tygodni muszą stworzyć jeden organizm.
W podobny sposób oceniają nasz system wybitni polscy instrumentaliści pracujący z członkami Santander Orchestra, założonej w 2015 roku przez Bank Zachodni WBK.
– Największy nacisk w edukacji jest położony na pracę indywidualną z uczniem – mówi Tomasz Bińkowski, pierwszy waltornista w Operze Narodowej. – Pedagog zobowiązany jest wykazać się osiągnięciami, zatem kształci uczniów pod kątem występów solowych i przygotowań do konkursów. Zdecydowanie brakuje w programach zagadnień gry zespołowej już w szkole średniej.