Grzegorz Jarzyna opisał bolączki naszej współczesności: uwikłanie w sprawy wojny, jej fetyszyzację („Między nami dobrze jest”), a także duchową pustkę kapitalizmu i religijne tęsknoty („T.E.O.R.E.M.A.T.”). W tym ostatnim przedstawieniu wystąpił Jan Englert i było to symboliczne zakończenie wewnątrzśrodowiskowej wojny.
Sam Englert kontynuował świetną passę Narodowego. Rewelacją był „Marat/Sade” Mai Kleczewskiej – teatr przyszłości, wizjonerski, zapierający dech. Siłę pokazali młodzi aktorzy: Paweł Paprocki, Paulina Soliman, Wiktoria Gorodeckaja. Kreacje Grzegorza Małeckiego i Marcina Hycnara przyniosło niezwykle współczesne „Tango” Jerzego Jarockiego – o dramacie polskiej inteligencji.
Krzysztof Warlikowski przygotował największą superprodukcję w historii naszej sceny – „(A)polonię”, przypowieść o ofierze. A jego Nowy Teatr był pierwszym polskim zespołem, który zaproszono na główną scenę Festiwalu Awiniońskiego. Francuska prasa piała z zachwytu.
Mistrzostwo potwierdził Krystian Lupa w „Persona. Marylin” (stołeczny Teatr Dramatyczny), przenikliwym spektaklu o religijnej pustce, którą zapełnił krwawy rytuał pożerania gwiazd. Wielowymiarową kreację – Monroe i grającej jej aktorki – stworzyła Sandra Korzeniak.
Jan Klata przygotował „Trylogię” z koncertową rolą Krzysztofa Globisza (Stary Teatr). Rozliczył nas z sarmackich mitów i ostrzegł przed oddawaniem monopolu na patriotyzm politycznym frustratom. Klata miał też fantastyczny rok za granicą, gdzie triumfy święciła „Sprawa Dantona” i „Transfer!”.