Kurt Tucholsky był niemieckim Żydem. I jako jeden z pierwszych, a także obiektywnie patrząc, z nielicznych przewidział, do czego może doprowadzić rozkwitający na jego oczach narodowy socjalizm. Nazywano go „małym, tłustym berlińczykiem, który piórem chce zniszczyć Hitlera”. Owo pióro – znakomite zresztą – wykorzystywał i jako dziennikarz, i jako filar weimarskiego kabaretu. Ten głos pozostał jednak wołaniem na puszczy. A Tucholsky popełnił samobójstwo na wygnaniu w Szwecji w 1935 roku.
Krystyna Tkacz postanowiła nie wykorzystywać w swoim recitalu politycznych tekstów Tucholsky’ego, ale – co było właściwie nie do uniknięcia – jeden się w nim jednak znalazł. „Piosenka o obojętności” to pozornie opowieść o jednym wieczorze z życia damy lekkich obyczajów. Ale jednocześnie wyraźnie ostrzeżenie przed maszerującymi już bez skrępowania ulicami Berlina młodymi blond zdobywcami władzy nad światem.
Ten utwór – wykonywany zresztą w latach 90. XX wieku przez Ewę Dałkowską
– jest zdecydowanie najbardziej poruszający w programie.
Są w nim oczywiście i inne piosenki zmuszające słuchaczy do zastanowienia. Nad samotnością w miłości („O czułości”), nad ślepym dążeniem do osiągnięcia finansowego statusu („Łowca”) czy odejściami najbliższych („Gdy ktoś umiera”).