Reklama

Zakochany siedemdziesięciolatek

Prawdziwe uczucie odmładza, więc znakomity skrzypek Krzysztof Jakowicz w nowym programie na estradzie tryska energią, której mogą mu pozazdrościć młodzieńcy.

Publikacja: 17.02.2010 10:33

Krzysztof Jakowicz

Krzysztof Jakowicz

Foto: materiały prasowe

Jako muzyk klasyczny osiągnął właściwie wszystko. Przez ponad cztery dekady występował na niemal wszystkich kontynentach z najznakomitszymi partnerami i w wielkim repertuarze — od Bacha i Vivaldiego po kompozytorów współczesnych (zdobył prestiżowe nagrody za interpretacje utworów Lutosławskiego). Karierę koncertową łączył z pracą pedagogiczną. Dziś, gdy niedawno obchodził 70.

urodziny, mówi o sobie, że jest emerytowanym profesorem. Nie przeszkadza mu to jednak wyznać publiczności, iż przed spotkaniem z kobietą woli wypić lekko uderzający do głowy aperitif niż szklankę whisky, bo to trunek mało pobudzający.

Na takie zwierzenia artysta odważył się w najnowszym programie „Miłośnie i filmowo”, którego premiera odbyła się w ostatnią sobotę karnawału w warszawskim Studio Buffo. Jakowicz zapewne ruszy w Polskę z najsłynniejszymi przebojami filmowymi, podobnie uczynił przecież z poprzednim projektem koncertowym, złożonym ze słynnych tang. Występował z nim przez kilka lat, nagrał też płytę, za którą zdobył nominację do Fryderyka.

Krzysztof Jakowicz należy do artystów, którzy nie boją się zacierać granic między muzyką poważną a rozrywkową. Jest przy tym szlachetnym wyjątkiem, bo nie idzie na łatwiznę. Owszem, gra melodie prostsze niż tematy z klasycznych sonat, ale wszystkie podane są w finezyjnej, często wręcz wyszukanej formie.

To zasługa Hadriana Filipa Tabęckiego, z którym pracował przy poprzednim programie z tangami. Teraz tak zaaranżował on filmowe tematy, by skrzypek Krzysztof Jakowicz pozostał bohaterem wieczoru, ale zespół Kameleon Septet świetnie go wspiera zaskakującymi harmoniami i pomysłami brzmieniowymi.

Reklama
Reklama

– Ten program powstał z mojej miłości do kina – mówi Jakowicz. Dlatego proponuje własny przegląd melodii z filmów, które go urzekły: od „As Time Goes By” z „Casablanki” po nostalgicznego walca z „Nocy i dni”. Czasami jednak potrafi docenić samą muzykę. Tak jest na przykład z tematem z „Lejdis”, choć nie ukrywa, że sama komedia mu się nie podobała, woli zdecydowanie inny rodzaj humoru.

Podczas tego wieczoru Jakowicz wiele opowiada, często wpadając w piętrowe dygresje, które jednak potrafi zakończyć zgrabną pointą. A grając absolutnie się nie oszczędza, czasami jego interpretacjom brak, co prawda, nieco feelingu czy większej swobody improwizacyjnej. Za to kiedy da się ponieść melodii, zaczyna na estradzie przedziwny, żywiołowy taniec, co publiczność przyjmuje z aplauzem.

„Miłośnie i filmowo” z pewnością odniesie sukces, bo któż nie lubi bawić się przy dobrze znanym wszystkim melodiach? Szkoda tylko, że ani sam Krzysztof Jakowicz, ani organizatorzy nie zadbali przy okazji, by przypomnieć twórców tych przebojów. Mało kto pamięta, kto skomponował tematy do „Kobiety i mężczyzny”, „Parasolek z Cherbourga”, „Przygód pana Michała” czy „Czarnych chmur”. A przecież warto znać nazwiska Francisa Lai, Michela Legranda, Wojciecha Kilara czy Waldemara Kazaneckiego, bo to kompozytorzy z najwyższej półki.

Jako muzyk klasyczny osiągnął właściwie wszystko. Przez ponad cztery dekady występował na niemal wszystkich kontynentach z najznakomitszymi partnerami i w wielkim repertuarze — od Bacha i Vivaldiego po kompozytorów współczesnych (zdobył prestiżowe nagrody za interpretacje utworów Lutosławskiego). Karierę koncertową łączył z pracą pedagogiczną. Dziś, gdy niedawno obchodził 70.

urodziny, mówi o sobie, że jest emerytowanym profesorem. Nie przeszkadza mu to jednak wyznać publiczności, iż przed spotkaniem z kobietą woli wypić lekko uderzający do głowy aperitif niż szklankę whisky, bo to trunek mało pobudzający.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Kultura
Hockney, Cézanne, Niki de Saint Phalle i Cartier. Wakacyjne wystawy w Europie
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Reklama
Reklama