“Traviatę” uwielbia publiczność i każdy teatr szanujący widzów nie może bez niej żyć. Ta jej ogromna popularność nie ułatwia jednak zadania reżyserom. Ma tego świadomość również Mariusz Treliński. – Każdy widz nie tylko wie, kim była bohaterka Verdiego, ma też jej własne wyobrażenie – mówi reżyser. – Jak jednak w 2010 roku przedstawić historię o kurtyzanie, która zwróciła się ku dobru? “Traviata” powinna wzruszać i budzić emocje, ale nie może być ckliwa.
Nowa warszawska “Traviata” będzie historią współczesnej celebrytki, która nagle zrozumiała bezsens swojej pustej egzystencji. – Znamy takie sytuacje, w których pod wpływem choroby ludzie dokonują istotnych przewartościowań we własnym życiu – mówi reżyser. – To będzie więc opowieść o duchowym dojrzewaniu. Przemianę Traviaty pokażemy m.in. poprzez wyjście z teatralnych dekoracji: od roztańczonego I aktu rozgrywającego się w paryskim klubie do finału na nagiej scenie, kiedy do bohaterki przychodzi śmierć.
Mariusz Treliński dodaje, że nie odważyłby się na inscenizację “Traviaty”, gdyby nie miał do dyspozycji wspaniałych wykonawców. Znalazł ich, dlatego spektakl powstanie. W roli tytułowej zobaczymy Aleksandrę Kurzak, która na próby do Warszawy przyjechała tuż po niezwykle udanym debiucie w La Scali w innej operze Verdiego (“Rigoletto”).
Zakochanym w Traviacie Alfredem Germontem będzie młody francuski tenor Sebastien Gueze, a partia Germonta ojca to jedna z popisowych kreacji Andrzeja Dobbera. Śpiewał ją m.in. w berlińskiej Deutsche Oper i w nowojorskiej Metropolitan.
Druga obsada jest również interesująca. Wystąpią w niej Joanna Woś, Pavlo Tolstoj i Adam Kruszewski.