Nobs nie obudził się ze śpiączki po wypadku narciarskim w Alpach. Był najbardziej znanym w show biznesie producentem koncertów, a jego pomysły pozwoliły uczynić Montreux Jazz Festival najsłynniejszą imprezą tego typu na świecie. Na wątpliwości współpracowników, że czegoś nie da się zrobić zwykł odpowiadać: Dlaczego nie?
I dokonywał cudów. Namówił Milesa Davisa by ten po raz pierwszy wrócił do swych dawnych kompozycji. Zainspirował Phila Collinsa by napisał big-bandowe aranżacje swoich tematów. A Carlos Santana miał okazję przedstawić w Montreux trzy projekty: rockowy, bluesowy i jazzowy. Montreux Jazz Festival prezentuje każdego roku ponad 1000 artystów, oferuje ponad 1000 godzin muzyki dla 230-tysięcznej publiczności. Kurort nad Jeziorem Genewskim stał się mekką dla muzyków i fanów z całego świata. Chociaż ma „jazz" w nazwie, nigdy nie ograniczał się do tego stylu. Nobs uważał, że ta nazwa gwarantuje wysoką jakość muzyki.
Claude Nobs, syn piekarza, był najpierw kucharzem, następnie pracownikiem biura turystycznego w Montreux. Pierwsze koncerty zaczął organizować z grupą przyjaciół w 1963 r. W połowie lat 60. poleciał do Nowego Jorku by promować swój region. Jazzowe zainteresowania zaprowadziły go do siedziby wytwórni płytowej Atlantic, gdzie spotkał się z prezesem i producentem Nesuhi Ertegunem. Ten przedstawił mu największą wówczas gwiazdę soulu Arethę Franklin. Nobs natychmiast zaprosił ją do Montreux na festiwal telewizyjny Rose d'Or. - Zapłacę za jej przelot - miał odpowiedzieć Ertegun. Pierwszy sukces zachęcił go do zrealizowania największego marzenia - festiwalu jazzowego.
Pierwszy Montreux Jazz Festival odbył się w 1967 r., trwał trzy dni, a największą gwiazdą był kwartet Charlesa Lloyda z Keithem Jarrettem przy fortepianie. Nobs za największy swój sukces uważa namówienie Milesa Davisa, by w 1991 r. zagrał swoje stare kompozycje z orkiestrą Quincy'ego Jonesa. Był to jeden z ostatnich koncertów wielkiego trębacza. Producent wspominał, ze pierwszy raz spotkał Davisa na festiwalu w Newport. Claude poleciał tam prosto z wakacji w Tunezji i miał na sobie wzorzyste ubranie. - Ładna koszula - powiedział mu Miles na powitanie. - Chcesz ją Miles - spytał Claude i sciągnął ją z siebie. - Nikt dotąd nie zdjął ubrania by mi je dać - odparł Davis i od tamtego czasu zawsze mówił na powitanie Nobsa: - Dzięki za fajną koszulę!
Wszystkie koncerty festiwalowe były nagrywane, a wiele filmowanych przez telewizję. Jedynym artystą, który nie chciał się zgodzić na rejestrację wideo był Marvin Gaye. Wtedy Nobs przyniósł mu do hotelu taśmy z rejestracją koncertów Arethy Franklin i Jamesa Browna. - Gdzie to sfilmowałeś - spytał Gaye. - Tu, gdzie dziś wystąpisz - odpowiedział Nobs. - OK, zróbmy to - zgodził się soulowy gwiazdor.